3 lipca 2012

Rozdział XXXVI: Chcę


Chcę, chcę od Ciebie dowiedzieć się, że nic nas nie łączy
Chcę, chcę znów przy sobie Ciebie mieć, niech to się skończy
Chcę, chcę nareszcie dziś spytać Cię co mogło być z tego
Chcę byś wiedziała, że już nie chcę innej

Jednak powiem to, co myślę, tak bez emocji prosto w twarz
Klimat się ociepla, my wraz z nim
Z każdym dniem utrudniasz mi
Mów teraz co się stało, chcę poznać prawdę całą
Potrafię dziś wybaczyć chociaż tak bardzo ranisz mnie
I nie wiem jak miałbym żyć bez Ciebie
Wciąż tyle dla mnie znaczysz
Dlatego chcę


Mugoloznastwo nigdy nie należało do ulubionych przedmiotów uczniów Hogwartu. Przedmiot ten zbywano machnięciem ręki, bagatelizując jego znaczenie. Nikt na owych lekcjach nie uważał, nie przysłuchiwał się długim wywodom i nawet nie próbował się koncentrować. Po co? Brak chęci, czasu i siły. Ponadto większość uczniów, którzy uczęszczali na ten przedmiot pochodziła z rodzin magicznych i nie miała zamiaru kiedyś w życiu korzystać z mugolskich rad. Wiedzieli, że są czarodziejami i tak tez mieli zamiar żyć. 
Poprzednie nauczycielka doskonale zdawała sobie z tego sprawę i nie wymagała dużo, a dobre oceny stawiała za błahostki zawsze, gdy znalazła, chociaż najmniejszy przejaw entuzjazmu. Kiwała wtedy radośnie głową, na której miała zaplecione warkocza, który otaczał jej głowę ściśle niczym wąż. 
- Ponoć jest nowa - mruknął Ryan w stronę Jamesa, który kiwnął niespokojnie głową. Szli korytarzem, próbując przejść przez morze uczniów i dostać się do odpowiedniej klasy.
- Kto? - Potter zmarszczył lekko brwi. - A, nauczycielka mugoloznastwa. Co się stało z poprzednią?
- Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi - odparł Ryan, uśmiechając się do jakiejś blondynki i radośnie dodając:  Ta mogłaby być inna.
- Czyli jaka? - spytał James, parskając śmiechem. Doskonale wiedział, co miał na myśli przyjaciel. Mogli się jednak od razu pożegnać z myślą, że ich nowa nauczycielka będzie młoda, zgrabna i bardzo ładna. Od wielu lat do pracy w Hogwarcie przyjmowano jedynie nauczycieli o średnio przyjemnej dla oka aparycji. 
Zmienił jednak zdanie, gdy tylko weszli do klasy.
Stała odwrócona do nich tyłem, pochylając się w kierunku biurka. Z progu klasy mieli doskonały widok na jej kształtne pośladki, które stanowiły miły dla oka widok. Miała na sobie krótką spódnice do połowy uda w jaskrawym, kanarkowym kolorze, doskonale podkreślającą długie nogi właścicielki. Ciemne włosy upadały jej na twarz, ale to nie umniejszało jej atrakcyjności. 
- Miałeś rację, stary - mruknął James.
Kobieta najwyraźniej usłyszała jego głos, bo niespodziewanie odwróciła się ukazując atrakcyjną twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi  i pełnymi ustami pokrytymi jasnoróżową szminką. Jednak wzrok Gryfonów o wiele bardziej przykuła jej obcisła bluzka, która ściśle przylegała do ciała, nie pozostawiając zbyt wielkiego pola na pracę wyobraźni.
- Chodźcie, chłopcy.  Zajmijcie miejsca. - Głos miała wysoki i przyjemny dla ucha. Wskazała im miejsca szczupła dłonią zakończoną długimi paznokciami pomalowanymi na czerwono.
Nie musiała nic dodawać; już po chwili siedzieli w pierwszej ławce, chociaż dotychczas zawsze zajmowali miejsca na końcu klasy.
- Jak się nazywacie? - spytała, odwracając się do nich.
- Jestem Ryan Fairchild...
-  James Potter. - Brutalnie przerwał koledze, narażając się na jego wściekłe spojrzenie i mocny kopniak w kostkę pod ławką. Jednak warto było. Zobaczył w oczach kobiety coś więcej niż czysto zawodowe zainteresowanie. Niestety, do klasy zaczęli się schodzić pozostali uczniowie
- Nazywam się Kandall Anderville  i jestem waszą nową nauczycielką mugoloznastwa - przedstawiła się, patrząc na swoich uczniów. Z jej ust nie znikał uśmiech, który cześć z nich, głownie chłopcy, odwzajemnili. - Nie wiem, jak dotychczas prowadzono te lekcje, ale postaram się, aby były moje zajęcia były równie ciekawe. 
Zaczyna się robić interesująco, pomyślał James, odwzajemniając uśmiech nauczycielki. Miał tylko nadzieje, że obietnica kryjąca się w jej słowach i oczach przeznaczona tylko dla niego wkrótce się spełni.
***
Moi drodzy, myślę, że już możemy zaczynać - odrzekł tubalnym głosem profesor Slughorn. Jego pupile pokiwali głowami. Wszyscy próbowali ukryć coraz większe znużenie. Chyba nikt nie lubił tych głupich spotkań ulubieńców nauczyciela, do których zaliczały się osoby bardzo zdolne albo spowinowacone z kimś ważnym.
Serena uśmiechnęła się do Rose, która stała obok ze znużoną miną.
- Rozchmurz się - poprosiła młodszą koleżankę, a ta posłała jej niezbyt przyjazne spojrzenie.
- Coś się stało? Coś się stało w wakacje?  - spytała troskliwym głosem.
- Moje wakacje skończyły się w chwili, gdy sowa przyniosła wyniki egzaminów. Rena, dostałam dwa Zadowalające. Nie chciałam nic mówić, bo naprawdę nie ma się, czym chwalić - wychrypiała, spuszczając wzrok i po raz pierwszy unikając wzroku Sereny. Jej ramiona opadły, a na twarzy wypisana była bezradność.
- Och, Rose - powiedziała Serena. Żadne słowa nie wydawały jej się w takiej sytuacji na miejscu.
- Nie, nie. Nie chcę współczucia - ostrzegła Rose, zaciskając usta. - Mam to, na co zasłużyłam. Powinnam bardziej przykładać się do nauki, a nie koncentrować się na... innych sprawach.
Serena odwróciła wzrok. Nie wiedziała, co właściwie powinna powiedzieć Rose. Że wcale nie jest źle? Że to tylko chwilowy kryzys? Że będzie lepiej? Wszystkie słowa pocieszenia wydawały się być tak samo głupie i nie na miejscu, bo Rose nie była do tego przyzwyczajona. Zazwyczaj to ona pocieszała innych, niosąc słowa pociechy. Odwrotna sytuacja wydawała się zupełnie nie na miejscu. Zwłaszcza, że dotyczyła sfery życia, którą Weasley uważała za najważniejszą. Oceny, eseje i egzaminy były nieodłączną częścią jej życia. Zawsze musiała być najlepsza. Nie chciała przeciętności, chciała wyżyn.
- Przyszła Chelsea - powiedziała w pewnym momencie Wilson, dostrzegając rudowłosą dziewczynę, która stała obok grupki innych Krukonek.
- Nic jej nie mów - mruknęła pospiesznie Rose. - Niby wie, ale nic jej o tym nie przypominaj.
- Panno Wilson, zapraszam. - Serena podniosła głowę, słysząc głos Slughorna, który stał na środku otoczony grupką uczniów. Spojrzała na Rose, a ta kiwnęła głową na znak, ze powinna iść. Zawahała się, ale przyjaciółka popchnęła ją w tamtym kierunku. Tymczasem nauczyciel zaczął mówić, klepiąc ją lekko po ręce:- właśnie rozmawiamy o eliksirach. Ty, moja droga wykazujesz zadziwiające talentu w tej dziedzinie. Podobnie zresztą jak panna Potter - wskazał na dziewczynę, która nawet nie siliła się na  uśmiech.   Serena nie wiedząc, czemu, zadrżała czując na sobie przez chwilę uważny, badawczy wzrok Lily. Ta mała potrafiła przerażać jak mało, kto. - Doprawdy chciałabym mieć samych takich uczniów, którzy potrafią opanować tą niezwykle trudną sztukę, jaką są eliksiry...
- To już doprawdy przesada. W końcu eliksiry to żadna sztuka, a jedynie zwykły dobór składników - odcięła się Potterówna, wzruszając lekceważąco ramionami.
Serena spojrzała z niejakim strachem na nauczyciela, ale ten tylko wybuchnął gromkim śmiechem.
- Moja droga nadałabyś się do Slytherinu. Tak, pasowałabyś tam jak mało kto. Zresztą, czy już ci mówiłem, że charakterem bardzo...
- ...przypominam swoją babcię? - Oczy dziewczyny rozbłysły. - Tak, zawsze mi to pan mówi. A ja zawsze mówię, że moje cechy nie są wynikiem dziedziczności, tylko niezwykłego przypadku.
Serena ze zdumieniem przysłuchiwała się tej niezwykłej konwersacji. Lily co chwila bezlitośnie kpiła ze słów nauczyciela, a on kwitował to głośnym śmiechem.  
- Niezła jest. - Odwróciła się, słysząc czyjś głos za swoimi plecami.
- Duncan - powiedziała z niejakim zdziwieniem, a on roześmiał się na widok jej miny.
- Nie spodziewałaś się mnie - zgadł, a ona kiwnęła zawstydzona głową. - Zresztą, powinienem chyba się poczuć urażony. Mieliśmy dzisiaj trzy lekcje razem, a na żadnej z nich nie zwróciłem twojej uwagi.
- Naprawdę? - Zaskoczona podniosła głowę i popatrzyła w jego roześmiane oczy.
- Naprawdę - przytaknął Duncan. - Ale możesz przecież teraz mi to zrekompensować - zaproponował, odsłaniając w uśmiechu śnieżnobiałe zęby.
- Niby, w jaki sposób? - spytała podobnym tonem, a on mruknął do niej.
Nie wiedzieli, że stojący kilka metrów dalej James przygląda się im pochmurnym wzrokiem. Przyszedł przed chwilą wraz z Ryanem i już teraz tego żałował. Powinien zostać w dormitorium albo poszukać jakiejś chętnej dziewczyny, która nie wymagałaby zobowiązań. Nie musiałaby się wtedy przyglądać temu, jak Serena mizdrzy się do tego chłopaka. Czy ona była ślepa i nie wiedziała na jego piersi znaku Slytherinu? 
- Takie jest życie, braciszku. - Dopiero teraz dostrzegł stojącą obok Lily. 
- Czego chcesz? - spytał beznamiętnym tonem.
- Na początek szacunku - odcięła się, zakładając ręce na piersi i patrząc na niego wyzywająco.  Nie doczekawszy odpowiedzi, popatrzyła na niego przez chwilę w milczeniu. - Chyba ktoś nie ma dzisiaj humoru.
- Daruj sobie, Lily.
Oburzona nastolatka jednak tylko prychnęła z oburzeniem. Nikt nie miał prawa tak do niej mówić. Wymagała szacunku, znacznego szacunku, zwłaszcza od ludzi, na których miała niepodważalne dowody różnych świństw. Najwyraźniej jej opóźniony braciszek się zapomniał. Popatrzyła w kierunku, w którym James, co chwila rzucał piorunujące spojrzenia. Och, najwyraźniej widok Sereny Wilson z innym chłopakiem był dla niego nie do zniesienia. Doprawdy niektórzy nie grzeszą inteligencją i nie potrafią ukrywać swoich uczuć, pomyślała z niesmakiem Lily. Ona panowała nad sobą jak mało, kto i była z tego dumna. Nigdy nie zamierzała zostać bezładną masą, która nie ma nad sobą kontroli. Widziała już zbyt wiele takich, niemalże patologicznych przypadków, ale co dziwne ciągle ją one denerwowały. Oczywiście, nie na tyle, aby coś z tym zrobić. W końcu postępowała w myśl pradawnej zasady - rób coś, jeśli masz z tego korzyści.
I tego zamierzała się trzymać.
***
Max stał obok Carmelli, ale unikał spoglądania na nią. Znajdowali się na spotkaniu Klubu Ślimaka, ale przez chwilę miał wrażenie, że są zupełnie sami. W pewnym momencie przypadkowo jej ręka dotknęła jego ramienia, a jasne włosy usnęły mu policzek. Nie spodobała mu się reakcja własnego ciała. Zacisnął dłonie i bez chwili wahania popatrzył w jej ciemnobrązowe oczy.
- Carmello - wypowiedział jej imię wolno, przeciągając poszczególne głoski, a w jego głosie słychać było złość.
- Słucham? Co tym razem? - spytała wyzywającym tonem, lekko się poruszając, a bransoletki, które miała na nadgarstku cicho zadzwoniły.
- Daj już z tym spokój. - Nawet nie próbował bawić się w uprzejmości.
Z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie, a w jej oczach zapłonął ogień. Uniosła wyżej ramiona podobnie jak podbródek. Na jej twarzy pojawił się dumny wyraz, gdy powiedziała cichym, dosadnym głosem:
- To ty daj spokój, Max, bo my nie mamy o czym rozmawiać - Odwróciła się, chcąc odejść, ale on mocno złapał jej rękę. Popatrzyła na ich złączone kończyny, a jasna brew uniosła się do góry.
- Teraz bawisz się w takie gierki? - Głos miała przepełniony jadem.
Zaskoczony i wściekły puścił jej dłoń, ale nim zdążył coś powiedzieć on zniknęła z dumnie uniesioną głową.
Skryła się w kącie, próbując opanować drżenie gdzieś w głębi ciała. Nie sądziła, że Max taki może być. Znała go, co prawda od zawsze, ale nigdy od tej strony. Dopiero, gdy w wakacje zaczęli się niezobowiązująco spotykać, poznała jego prawdziwą twarz. Miał często napady zazdrości i uważał ją za swoją własność. Na początku jej to imponowało, ale później stało się męczące, cholernie męczące. Poza tym podobnie jak jego ojciec uważał, że kobiety nadają się tylko do jednego. Wyjątkiem była oczywiście, Angelique, która z obojętną miną przyjęła wiadomość o tym, że się spotykają. Wszystko to jednak było niczym w porównaniu z szokiem, jaki przeżyła, gdy dowiedziała się, że nie jest jedyną dziewczyną obecną w życiu i łóżku Maxa. Tego zaakceptować nie mogła. Miała swoją dumę i godność. Ich rozstanie było, co prawda bardzo spokojne, ale widziała złość w jego oczach. Cóż, sam tego chciał, pomyślała z goryczą. Znała swoją wartości i wiedziała, że zasługuje na więcej niż on. Była ładna, czystokrwista i inteligentna. A on kiedyś tego pożałuje. Wiedziała, że tego dopilnuje, ale wszystko w swoim czasie.
- Czemu stoisz tutaj sama? - Spojrzała na chłopaka, który wypowiedział te słowa. Ryan Fairchild patrzył na nią uważnie, posyłając jej zalotne spojrzenia. Znali się od tylu lat, ale jakoś dotąd nie zwrócił na nią uwagi. Najwyższa pora, aby to zmienić, przemknęło mu przez głowę. 
- Chcesz dotrzymać mi towarzystwa? - spytała zalotnie, przysuwając się do niego. Mimowolnie dotknął jej jasnych, jedwabistych włosów. Właśnie takie, jakie lubił.
Niewątpliwie rozpoczął się ciekawy wieczór.

_________________
Całkiem mi się podoba i mogę tylko mieć nadzieję, że Wam również. I nie osądzajcie zbyt surowo Jamesa. W końcu jest młody, a młodość ponoć rządzi się swoimi prawami.
Ostatnio padam od nadmiaru nauki. Tęsknię za PW i pustkę próbuję wypełnić Kośćmi, chociaż słabo mi to wychodzi, wiecie? Aczkolwiek i tak uwielbiam Bootha i nie mogę się doczekać niedzielnego odcinka z pocałunkiem. Poza tym zaczęłam oglądać Linię Życia i... co dziwne podoba mi się, zwłaszcza Michał Ostrowski.. Może za jakieś pół roku to się zmieni, ale po co wybiegać myślami w przyszłość?
A teraz najważniejsza sprawa - muszę się ostro wziąć do nauki u nadrobić ogromne zaległości, więc kolejny rozdział w kwietniu dokładnie siódmego w moje urodziny albo piętnastego, gdy wszystko u mnie się już uspokoi. Pisze to, aby mnie nie kusiło dodać coś nowego.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania, zwłaszcza tych, którzy czytają i tego nie robią. 

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Od strony gramatycznej było, że się brzydko wyrażę – zaje*iście. Jedno powtórzenie z „widokiem” przy wątku z nową nauczycielką. Ciekawe opisy uczuć, spodobało mi się. No, moja droga, pędzisz jak szalona. Ale mimo, że lubię takie opowiadania, oszczędź mi opisu szalonego zbliżenia (łagodnie to ujmując) Jamesa i nowej pani profesor xD Jeżeli o takowym myślisz. Serena zaczyna kręcić ze Ślizgonem? A może niech się trochę mu poopiera? Niech go lepiej trzyma na dystans, przynajmniej na początku. A Max? Taki sam, jak siostra – cholernie zazdrosny, myślący, że wszystko należy do niego… Też bym chciała tak szybko pisać rozdziały :( A zamiast tego piszę recenzję ulubionej książki, opowiadanie „moja magiczna podróż po Bydgoszczy” oraz wiersze „Nadwiślańskie strofy”… Ech, życie. Naprawdę bardzo szybko czyta się Twoje opowiadanie. Jest płynne i masz to, czego nie mam ja – konkrety. Jak to moja pani od j.polskiego mówi, ja „leję wodę”, bo z moich prac nic konkretnego nie wynika, a mówić/pisać mogę godzinami, ale o niczym najczęściej. Ty natomiast pokazujesz tylko te najważniejsze sytuacje – Chwała Ci za to!Pozdrawiam.

      Usuń
  2. No, no, seksowna nauczycielka to niezła pokusa i wyzwanie, co? Ale się pokomplikowały te wszystkie relacje. Chyba muszę sobie zrobić jakiś schemat, żeby się nie pogubić. :P Jak zwykle najbardziej podobała mi się LILY! KOCHAM JĄ i zabieram do domu! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie komentowałam! (Od tego chciałam zacząć). Szczerze to James’a nie mogę po prostu osądzać. Mimo wszystko uwielbiam tego.. oboże, nie mogę się wysłowić? Nieważne. Po prostu James jest cudowny, ot co. A tak szczerze powiedziawszy to za Rayan’em nigdy zbytnio nie przepadałam a w dzisiejszym odcinku wydał mi się uroczy, nie mam pojęcia dlaczego. Zresztą, czy to ważne? Rozdział jak najbardziej mi się spodobał. A tak ogólnie mam nadzieję, że w życiu Sereny w końcu się coś zmieni, bo jak na razie ta urocza -nie oszukujmy się, ona jest najbardziej uroczą i ufną postacią o jakiejś czytałam- osóbka pławi się tylko w bólu i rozżaleniu. Mam nadzieję, że czeka ją jakaś niezmiernie wciągająca przygoda (tak, tak, liczę na Duncan’a). I tak właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy Serena zmieni się nie tylko pod względem wyglądu? Proszę o wskazówkę, proszę, proszę, proszę. A rozdział mogłabyś dodać szybciej niż w kwietniu! (Tak w ogóle to ja też mam urodziny w kwietniu, pięknego 13!). No i dzięki, że chyba jako jedyna nie zwątpiłaś w to czy wrócę (chociaż obiecałam, że tak!). A co do seriali.. mnie też brakuje Damon’a. Chociaż mnie jeszcze brakuje wielu innych postaci, na przykład obejrzałam dzisiaj pierwszy odcinek Veronicki Mars i zatęskniłam za tym serialem! The O.C. nagle zaczęło wydawać mi się niemożliwie nudne, One Three Hill chyba też. Ale za to Secret Diary of a Call Girl i 90210 są tak samo wciągające jak zwykle. No i nieodłączna Gossip Girl, Gotowe na wszystko i Californication. Boże, ja najzwyczajniej w świecie odbiegam od tematu i zanudzam serialami. Przepraszam, i pamiętaj, DODAJ WCZEŚNIEJ bo nie wiem jak innych ale mnie ciekawość po prostu zżera. (Melrose Place -również uwielbiam, nie mogłam się powstrzymać, jeszcze raz przepraszam!) Całuję,

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba ja się zaliczam do osób „czytają, ale nie komentują”. I to nie dlatego, ze uważam, ze blog jest nudny, bo go uwielbiam, ale po prostu myślę, ze mój komentarz wyjdzie blado przy innych. Historia jest wspaniała, jedyna, która wykracza poza wątek Lily i Jamesa, bo zazwyczaj czytam właśnie blogi o takiej tematyce. Zawładnęłaś moim sercem. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ta historia jest lepsza od niejednej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też tęsknię za PW, nawet nie wiesz jak bardzo ;/ I mówiłam ci, jak temu można w Twoim przypadku dobrze zaradzić (czyt. nowy blog o PW xdd).Lily jest świetna, ma jeden z najlepiej zbudowanych charakterów w całym opowiadaniu. Lily podobna do swojej babki? Rany boskie, z której strony?! xddZazdrość Jamesa we fragmencie z Sereną i Duncanem była urocza, absolutnie niezapomniana. Czyżby szykował się romans między Potterem a nową nauczycielką? Wiesz z czym mi się to skojarzyło. Z moją Dorcas i jej romansem z nauczycielem z Potter-and-Evans, you remember? xddCieszę się, że pojawił się Max,a raczej jego dziewczyna, kurczę, zapomniałam imienia ;/ Za to Ryan w tym fragmencie było cudowny, absolutnie boski – od tego odcinka mam do niego ogromną słabość, serio xddRozdział genialny, fantastyczny ;) Uwielbiam twój styl pisania, jest taki lekki i przyjemny.Ucz się, dziecino! Hahahaha xddPS: A jednak jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. bosko jak zawsze :) Serena zaczyna działać! Tylko nie podoba mi się, ze jest w stosunku do niego taka uległa… A James i nauczycielka? Będzie romansik czy też nie? Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na news :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale krótko. No ale ważne, że rozdział jest, bo przyznam, iż już trochę tęskniłam za Twoim Jamesem i Sereną. W każdym razie wyszło naprawdę ciekawie. Powiedziałabym też, że uroczo ;) ) A już szczególnie w pierwszym akapicie, kiedy to chłopcy poznali nową nauczycielką mugoloznastwa. Przynajmniej będą mieli na kim oko zawiesić i nie będzie im się nudzić XDWiesz, nie chciałabym, aby Serena była z Duncanem (a tak przy okazji to świetne imię). Stanowczo bardziej pasuje mi do Jamesa Juniora (ach, jak jest zazdrosny, jest cudowny!), dlatego już się nie mogę doczekać rozdziałów, w których to wreszcie będą ze sobą. Mam nadzieję, że Lily się „nawróci”, bo wydaje mi się, że ma ona naprawdę dobre serce, tylko po prostu jest niedoceniona i zawsze osuwana w tył. To dlatego pewnie właśnie stała się taka, a nie inna. Cóż, to byłoby tylko tyle dzisiaj ode mnie.Jakoś nie mam weny na komentarze ostatnio, więc najmocniej przepraszam. Spróbuję się poprawić. Ach, i kiedy można się spodziewać nowego rozdziału? Pozdrawiam cieplutko,

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze przyznam się, że reguralnie odwiedzam Twojego bloga, ale jakoś nigdy nie gnało mnie do komentowania. Błąd – trzeba to zmienić xd. Po pierwsze powiem, że ja kocham Kości xD. Booth jest świetny, ale Temperence (nie wiem, jak się pisze) za każdym razem zastanawia mnie coraz bardziej. Świetnie się dopasowali – są wzajemnym dopełnieniem, cudownym ^^. A z seriali, to tęsknię za BrzydUlą ;d, innych, prócz Pierwszej Miłości, nie oglądam. No, ale do rzeczy xD.Podsumowując wszystkie rozdziały, które z czystym sumieniem przyznam, że czytałam, to najbardziej kocham Lily i Rose. Kiedyś był moment Rose z chłopakiem artystą (nie mam pamięci do imion, ani trochę) w korytarzu, kiedy Lily ich przyłapała ;d. Kocham to! Podoba mi się, jak opisujesz uczucia. To rzadki dal, ale Ty dodatkowo potrafisz opisywać z perspektywy wszystkich bohaterów, a to już WIELKIE, dosłownie WIELKIE. Serena jest zagubioną dziewczyną, która doznała wiele przykrości, większość ze względu na Jamesa, choć również i to w nim jest całe jej szczęście. Uwielbiam takie momenty, kiedy są razem, kiedy boją się na siebie spojrzeć, ale serca przyśpieszają ich bicie ^^. Rozpływam się w takich tekstach i odnajduję siebie.A teraz proszę o informowanie, choć tak czy siak – będę czytać. Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że w końcu skomentowałam – jestem leniem, szczerym leniem ^^.Gdybyś w czasie nudy chciała coś przeczytać, to zapraszam do siebie:- Poczekalnia Dusz- Ksiezycowa Panna: ).

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, nie ma to jak seksowna nauczycielka nieświadomie „oferująca” uczniom niezłe widoczki ;) No cóż, zdziwiłabym się, gdyby James usiadł w ostatnim rzędzie – to by raczej jego nie przypominało ;) [u-m]

    OdpowiedzUsuń
  10. Alex vel Nicky25 lipca 2013 16:08

    Ja Ciebie podziwiam, że i tak dawałaś sobie radę z rozdziałami. Ja bloga niestety musiałam zawiesić. Powód – egzamin. Nie oceniam Jamesa, chociaż jest idiotą i to nie ulega wątpliwości. Rozumiem jego zachowanie w stosunku do nauczycielki, ale na litość boską, przecież on jest zazdrosny o Serenę, czyli powinien do niej startować. Nawet jeśli dała mu kosza, to powinien starać się ją jakoś ułaskawić!Psyche, życzę sukcesu na egzaminie gimnazjalnym. Żeby z matematyczno -przyrodniczego było, co najmniej 39 ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo przyjemny rozdział, mimo że krótki. Ale to nie szkodzi :) Przepraszam że nie komentowałam wcześniej, ale widzisz… Wyłączam się, nie wchodzę na gg, zaglądam na jakiś blog dopiero wtedy, gdy coś mnie tknie. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że może ty napisałaś rozdział i proszę – jest. Podoba mi się Duncan, powiedz Serenie że on jest już zajęty, ok? ;) I jeszcze jedno… Kiedy pisałaś o tej dziewczynie która była z Maxem (przepraszam, nie jestem do końca pewna czy dobrze zapamiętałam imię więc nie będę go pisała) pomyślałam sobie że mogłaby być z Fairchildem i kto przyszedł? Ryan! Bardzo się z tego cieszę :) Mi też brakuje pamiętników… A do nowego odcinka jeszcze daleko… Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :* Zajrzałam tutaj, ponieważ jestem pewna, że kiedyś byłam na tym blogu. Nawet kojarzę tytuły paru starszych rozdziałów! I adres przede wszystkim! I Twój podpis! Chociaż z drugiej strony, ciężko jest się na niego nie natknąć… Gratuluję zdumiewającej ilości blogów. Jestem pod dużym wrażeniem. W jaki sposób udaje Ci się wygospodarować tak dużą ilość czasu na pisanie i zajmowanie się blogami? Ile ja bym dała za choćby połowę tego czasu! *____*Ale o czym ja… aha! Lądujesz na liście blogów, które mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie. Chociaż zważywszy na to, że byłam tu już wielokrotnie, wystarczy, że odświeżę sobie kilka starszych rozdziałów i zapoznam się z tymi najnowszymi. Może nawet zostaniesz moją dzisiejszą dobranocką? (;Pozdrawiam ciepło! :*http://meadowes-black.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałam cię jeszcze poprosić, a propos poprzedniego rozdziału.. Skoro Easy zajmie się jakimś nowym rudzielcem to ześlij Rose Scorpiusa , wtedy dopiero będzie ciekawie ;3 ! Serene już bajeruje Duncan, więc wszystko byłoby idealnie :D Pisz szybko następny rozdział . Baju !

    OdpowiedzUsuń
  14. Okey… Po Doś długiej nieobecności wróciłam i komentuje! ;dRozdział krótki, chociaż na razie nie będę narzekać, ze względu na czas, który ostatnio uwziął się na mnie dość mocno i ulatuje jak powietrze z balona. Masakra… O.oJames – typowy chłopak! Chciałabym mieć przystojnego nauczyciela, byłoby chociaż na coś popatrzeć, więc jakoś nie mam do niego pretensji o jego zachowanie. ^.^ Duncan się pojawił i trochę zamieszania będzie chyba w życiu okularnika, prawda? W końcu jest zazdrosny o pannę Serene. Rozdział ogólnie interesujący. [Świetne zakończenie! xD]Pozdrawiam i czekam na nowy.! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. sylwia_gorszek@onet.pl25 lipca 2013 16:10

    Przepraszam, ze wcześniej nie skomentowałam, ale jakoś tak się złożyło. Myślałam że zostawiłam komentarz, ale teraz wchodzę i widzę, że go nie ma. Więc napiszę jeszcze raz.Coraz bardziej podoba mi się Twoja wersja (wybacz, ale nie wiem jak to inaczej określić) Lily. Jest po prostu świetna i nieprzewidywalna. Zawsze wyobrażałam sobie ją jako całkiem inną osobę, a tu proszę…Przedstawiłaś mi jej przeciwieństwo i muszę przyznać, że mi się spodobała. Przechodząc do Jamesa…Ach ta młodzież. Cóż mogę powiedzieć? Miałam nadzieję, że nie będzie sobie używał podczas wakacji, ale jak widać nie doceniłam go. I teraz z tą nauczycielką, że też tak szybko zapomniał o Serenie.Fajnie by było, gdyby teraz się o nią starał i porzucił kilka starych nawyków. Pozostawiając Jamesa i idąc dalej…Szczególnie podoba mi się wątek Rose – Easy(czy jak to się pisze) mam nadzieję, że w kolejnych notkach rozwiniesz go bardziej, bo naprawdę mnie to zaciekawiło.Nie podoba mi się ta Chelsea. Wydaje się jakaś podejrzana, ale na razie mało o niej wiem, więc żeby wyrobić sobie o niej zdanie, poczekam na więcej.To samo tyczy się pani, od mugoloznastwa. Jaka szanująca się nauczycielka by się tak ubrała? (Znam nauczycielkę, która by się tak ubrała, ale ona się nie szanuje). Z jej zachowania wywnioskowała, że lubi gdy ktoś podziwia jaj „wdzięki”, albo jest wyjątkowo głupia. Przepraszam, ale takie są moje podejrzenia. Poczekamy, zobaczymy.Nie chcę jeszcze poruszać kwestii Sereny i Ducana. Może zrobię to pod następną notką.Nie wiem o czym mogłabym jeszcze napisać. Myślę, że komentarz jest wystarczająco długi.Nie pozostaje mi nic innego, jak z niecierpliwością czekać na dalsze losy tych bohaterów.PozdrawiamSylwia

    OdpowiedzUsuń
  16. Pachnie romansem. ;) Czy James i pani Kandall w jakiś sposób będą sobie bliscy? Nie, ja nie winię o nic Jamesa! To całkiem normalne. Jestem bardzo ciekawa, co dalej się wydarzy. Tak miłośnie było. Romanse, kryzysy w związku, gierki i giereczki. Bardzo mi się podoba styl Twojego pisania. A szablon! Ach, przypomina mi lody cytrynowe i wakacje. Boże, ja chcę wakacje! ;D Poinformuj mnie o nowej notce! ;* Zapraszam do mnie na 7 rozdział! :D i-am-lord-voldemort.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Miss_Natalien25 lipca 2013 16:10

    CHOLERA.OSZALAŁAM TOTALNIE.Twoja opowieść jest przecudowna i jestem zachwycona Twymi bohaterami, którzy mnie wprost oczarowali.Rzecz jasna, byłam ciekawa Twej Rose, zważając na to, że ja o niej piszę. Cóż, rozbawiła mnie strasznie ta jej przykładność i pilność, a najbardziej to, że zakochała się w Easy’m. Wyobraziłam ją sobie i tak stwierdziłam, że jest całkiem niezłym ziółkiem, jestem ciekawa, co Ty tam między nimi wymyślisz.Dalej – Easy Adams, no, straciłam głowę, prawie że. Zanim zabrałam się za Twojego bloga, wykreowałam podobną postać, jeśli chodzi o cechę artysty i też zamierzałam pierwotnie dać go Rose. Ale to się jeszcze okaże. W każdym razie, rozczula mnie on, jest przeuroczy ze swoimi romantycznymi tekstami i ogromnie pasuje mi na chłopaka, który zawróci w głowie naszej ułożonej pannie Weasley. Gdybym była w Twoim Hogwarcie, z pewnością chciałabym takiego chłopaka dla siebie :) Śmieszy mnie para Marissa – Ryan, są jak stare, dobre małżeństwo, a ja czuję, że się nie rozstaną. Między nimi jest taka miłość, która polega na wkurzaniu się na siebie, na ekscytacji, na takiej namiętności i złości, ale nie będą potrafili od siebie odejść. To widać na pierwszy rzut oka!Nie przybliżasz za bardzo jakoś koleżanek Sereny. A najbardziej wkurza mnie Zabini. To znaczy, jest niewątpliwie ciekawie wykreowana, ale tak, byśmy my, czytelnicy, jej nie lubili. No to jej nie lubię. I tyle.Zanim przejdę do tytułowej brzyduli, powiem Ci, że James mnie uwiódł. To głupio zabrzmi, ale gdybym znowu znalazła się w Twym Hogwarcie, to z pewnością zanim skradłabym serce Easy’emu (co w sumie jest dosyć ambitnym planem), wskoczyłabym do łóżka Jamesowi, a co :D Jest idealnym mężczyzną, zakładając, że ideał ma wady. A ma. Jest w nim jakiś ogień, coś niesamowitego, rzecz jasna, musi taki być. Taki z niego był słodki hedonista, zanim zakochał się w Serenie. To znaczy, słodki jak słodki. Po prostu taka postać, która mimowolnie chwyta za serce. Takich trochę drani się lubi. Po prostu.No i wreszcie gwiazda opowieści – Serena Wilson. Domyślałam się, że zmiana nastąpi, byłam tylko ciekawa kiedy i kto odkryje w niej piękność. Lubię ją, a jednocześnie mi jej żal, co nie wydaje się zbyt dobre. Jest w niej coś słabego, brakuje jej siły, odwagi… Czegoś jej brak, idealnie uzupełnia się z Jamesem w tym wypadku! Mimo wszystko z chęcią o niej czytam. Sympatyczna z niej dziewoja.O a propo jednak mało sympatycznych – Lily Potter, która mnie rozbraja totalnie! Ależ ona ma charakterek, doprawdy niepowtarzalny. Jest w niej coś odpychającego, ale jednocześnie zaciekawia czytelnika.Polubiłam Natalie, rozumiesz, imienniczka, choć nie podoba mi się sposób, w jaki „pociesza” chłopaków.Nie mogę się doczekać następnych odcinków i mam nadzieję, że między Sereną a Duncanem nic nie będzie. Twoje opowiadanie wciągnęło mnie totalnie!Pozdrawiam najcieplej jak tylko mogę! <33333

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział fajny:) ja nawet za bardzo nie umiem osądzać Jamesa…Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!! przede wszystkim weny i spełnienia marzeń!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak ja nie lubię Lily! Ona jest chyba jeszcze gorsza od swojej babci, naprawdę. A co do Jamesa, chociaż go kocham ;>, to zasłużył sobie na taki widok. Liczę tylko, że Duncan nie skrzywdzi Sereny. No i oczywiście chciałabym, aby kiedyś dziewczyna pogodziła się Jamesem i byli razem, ale do tego to chyba jeszcze daleko… ;d Ta nauczycielka mugoloznastwa nie pozostanie obojętna względem James, już to czuje. Może jakiś zakazany romans? ;>

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.