18 lipca 2012

Rozdział L: Take me back


Never felt this way before
Since your smile unlocked the door
To let me fall in love again
I'm not frightened anymore
You were send from up above
As a little piece of heaven
You showered me with love
No taking, only giving

Little angel, young at heart
Full of passion, full of life
You're my ever shining star
Thank you for being who you are
You were send from up above
As a little piece of heaven
You showered me with love
No taking, only giving


Z dedykacją dla wszystkich czytelniczek. Jesteście najlepsze;*
Easy siedział na błoniach, wpatrując się w jezioro. Plecami opierał się o szorstką korę drzewa, a długie nogi wyciągnął na swojej szkolnej pelerynie, którą wcześniej pospiesznie rozłożył na ziemi. Obok niego leżał szkicownik z doczepionym na niewielkim sznureczku ołówkiem.
Chłopak nie zwracał jednak na niego uwagi, wpatrując się w falującą taflę jeziora. Rytmiczne kołysanie wody przynosiło ukojenie jego duszy. Powoli zanurzał się w swym świecie, ignorując rzeczywistość, która przynosiła mu ostatnio coraz więcej rozczarowań.  Dotyczyły one już nie tylko muz, ale też weny. Od tygodni nie namalował nic dobrego. Tworzył same bohomazy niegodne miana sztuki. Próbował szukać w tym jakieś sensu, gdy zdał sobie sprawę, że nigdzie nie znajdzie potrzebnych odpowiedzi. One musiały tkwić w nim. Być w jego duszy i nie móc się wydostać bez rozluźnienia czy osiągnięcia wewnętrznego spokoju. Odtąd godzinami próbował odnaleźć świetlisty blask swej duszy. Poświęcał temu swe siły witalne i wszystko, co posiadał.
Przymknął powieki, błądząc myślami po zamazanych drogowskazach, w których się zagubił. Chciał tylko tworzyć. Czule pieścić płótno końcówką pędzla, nanosząc przy tym drobiny farby. Widzieć wschodzące Słońce na horyzoncie i głaskać rude włosy, które rozsypywały by się na poduszce, tworząc aureolę wokół jej głowy. Czuć cokolwiek.
Obrócił w dłoni maleńki kamyczek, gładząc jego nierówne krawędzie. Wszystko się skomplikowało odkąd Rudzielec zajrzał w głąb jego duszy, nie bacząc na nic. Chciał jej dać wszystko, a ona nie oddała mu nic. Byli paradoksem losu, który niespodziewanie się wypalił. Sądził, że może przeznaczenie wysłało Chelsea, aby naprawić niedopatrzenie swoich kart. Zmienić rudość na rudość, mądrość na mądrość. Zmienił zdanie, gdy próbował stanąć przy sztalugach, nie czując zupełnie nic.
Patrzył na jasną pustkę, a jego wyobraźnia nie podsuwała mu zupełnie nic. Był pusty. Mógł tylko odejść, starając się nie rozpaczać, co nie było łatwe. Utracił bowiem to, co było dla niego najważniejsze. A może po prostu potrzebował tego rozpaczliwie? Kochał sztukę i tylko dzięki niej żył. To ona nadawała sensu jego życiu. Odnajdywał się w niej, tworząc własną oś czasu. Bez niej był nikim.
Kolejny kamień z cichym pluskiem odbił się od tafli wody.
- Szukałam cię.
- Naprawdę? - W jego głosie nie było słychać żadnych emocji. Nie brzmiała namiętność, która wcześniej zawsze dawała o sobie znać w jej obecności. Zniszczyły ją czas, odrzucenie i zbyt wielka ilość porażek.Miał już dosyć goryczy. Chciał wygrać, gonić wiatr i zostać mistrzem.
- Tak, chciałam z tobą porozmawiać. - Powaga w jej głosie sprawiała, że odwrócił się i popatrzył na dziewczynę, która z jego natchnienia zmieniła się w największą porażkę. Była inspiracją, teraz pozostała przykrym wspomnieniem dni chwały, w których tworzył. Sprawiło to, że grymas złości na jego twarzy powiększył się, a trzymany przez niego kamyk z głośnym pluskiem wpadł do wody, burząc gładką taflę jeziora.
- Rudzielcu mój ty najdroższy, chyba nie mamy, o czym rozmawiać - oświadczył, wzdychając ciężko. Nie mógł dostrzec, że ona też się zmieniła. Miała krótsze włosy, które straciły blask. Schudła tak bardzo, że mundurek niemalże wisiał na niej. Na policzkach brakowało dawnych kolorów, teraz ich miejsce zajmowała przejmująca bladość. Wyglądała na chorą. Jednak gdy bliżej przyjrzał się jej twarzy spostrzegł, jak złudne było to wrażenie, bo pomimo wymizerniałej twarzy w jej oczach wciąż płonął ogień. Wciąż była sobą. Wciąż była nią. Wciąż była jego Rudzielcem.
- Ja również wolałabym uniknąć tej wątpliwej przyjemności, aczkolwiek nie sądzę, aby istniał jakiś inny sposób na przeprowadzenie rozmowy.
- Siadaj. - Wskazał ręką miejsce obok siebie. Jego uwagę na powrót zajęły niewielkie kamyczki, które beztrosko podrzucił.
Dziewczyna zawahała się, ale po krótkim zastanowieniu przyjęła zaproszenie. Usiadła, wyprostowała się i odchrząknęła.
- Powinnam ci podziękować. - Kilka krótkich słów, których powiedzenie wiele ją kosztowało. Minutami planowała ich wypowiedzenie, a i tak brzmiały inaczej niż powinny. Miała być stanowcza. Powinna spokojnym głosem wszystko wyjaśnić i odejść, tak jak sobie to wcześniej zaplanowała.
Tą rozmową chciała zakończyć ich kontakty. Uciąć wszystko, co ich łączyło i zacząć wszystko od nowa. Częściowo już jej się udało, ale chciała przerwać ostatnie więzy przeszłości. Pragnęła, aby tym razem wszystko się udało i wymagało to unikania wszelkich półśrodków.
Musiała skupić się na nauce. Poprawić wszystkie oceny, popracować nad wizerunkiem w oczach nauczycieli i zdobyć szacunek w oczach rówieśników. Wiedziała, czego chce i zamierzała się na tym skupić. Cel był osiągalny, co jeszcze bardziej motywowało ją do pracy. Chciała błyszczącej odznaki prefekta naczelnego i zamierzała zrobić wszystko, aby ją zdobyć. Musiało się jej udać.
- Chciałam ci podziękować - powtórzyła pewniejszym głosem, zerkając na niego ukradkiem. Gdy wrzucił kolejny kamyk, zacisnęła usta. - Chciała ci podziękować, że tym razem pozwoliłeś, abyśmy zaczęli wszystko oddzielnie, dzięki czemu możemy zyskać niezależność i sprawdzić się w różnych dziedzinach. Pozwoliło to nam na ogólny rozwój zainteresowań i pogłębienie kontaktów międzyludzkich, co jest bardzo ważne.
- Nic nie rozumiem - oświadczył niespodziewanie, a marzycielskie zielono-niebieskie tęczówki patrzyły na nią zadumą i nutką dawnego zachwytu.
- Tu nie ma nic do rozumienia. Ja tylko dziękuję ci za... wszystko. Zwłaszcza za to, że zostawiłeś mnie i odpuściłeś Chelsea. To nam wiele ułatwi, nie zniszczy naszej przyjaźni.
- Gdyby anioły umiały mówić, ty byłabyś moim - mruknął cicho, a w kącikach jego ust zagościł uśmiech. Na sam jego widok serce dziewczyny zabiło mocniej W piersi zabrakło jej tchu. Mimo tego postanowiła, nie przerywać rozmowy. Nie da się omotać po raz kolejny.
- Easy, to już koniec. Chciałam po prostu, abyś to wiedział i nie próbował tego zmienić.
- Czas nie staje w miejscu, a każda sekunda jest pędem ku wieczności. Nigdy nie wiesz, która okaże się być tą ostatnią - poinformował ją. Rose wolała już się nie zastanawiać, czego miała dotyczyć ta refleksja. Kiwnęła tylko głową i usiłowała wstać, gdy niespodziewanie chwycił jej ręce. Straciła równowagę, czego skutkiem był upadek wprost na pierś Easyego. Mogła teraz poczuć równy rytm jego oddechu, dostrzec odcień oczu i utonąć w spojrzeniu.
- Mógłbyś mnie puścić? - burknęła, próbując wyswobodzić nadgarstki.
- Nie sposób zapomnieć. Niemożliwym jest tworzyć bez źródła inspiracji. Odejdź, a pociesze się bólem. Rozpętam gamę odcieni mych uczuć, jeśli spełnisz mą prośbę. Dasz mi na pożegnanie cząstkę siebie.
- Czego chcesz?! - warknęła ze złością. Ta sytuacja coraz mniej je się podobała. To ona miała rządzić, wyznaczać granice.
- Jeden jedyny raz poczuć słodycz twych ust.
Gdy tylko wymówił te słowa w głowie Rose zapanował chaos. Tysiące myśli bombardowało jej umysł. Chciała mu powiedzieć, że chyba zwariował. Powinna tak postąpić, lecz zupełnie inny głosik szeptał, aby wydarzył się ten ostatni raz. Pragnęła odmówić, gdy jednak spojrzał na nią z nagłą tęsknotą.
- Dobrze, ale tylko raz. Później dasz mi spokój - zastrzegła, nie wierząc, że to mówi. Miała wrażenie, ba!, dobrze wiedziała, że postępuje niewłaściwie, ale wolała o tym teraz nie myśleć.
Kiwnął głową, nie spuszczając z niej zachwyconego wzroku. Powstrzymując westchnienie, nachyliła się w jego kierunku. Zacisnęła usta i dotknęła jego ust. Przelotny dotyk jego ust sprawił, że gwałtownie odskoczyła.
- Rudzielcu, ktoś tu chyba oszukuje. - Oburzona otworzyła usta, chcąc zaprzeczyć, lecz chłopak położył jej palec na ustach. - To prawdziwe oszustwo, Rudzielcu, bo to nie był prawdziwy pocałunek.
- To nieprawda... Ja...
Głos zamarł jej w gardle, gdy niespodziewanie zdjął palec z jej ust i przyciągnął do siebie. Popatrzył przez chwilę na jej twarz, pogłaskał po policzku i pocałował koniuszek nosa. Uśmiechnął się przy tym z czułością, która zaskoczyła ich oboje. Patrzył w jej oczy, napawając się ich barwą. Wydawały się teraz ciemniejsze, większe. Zdawało mu się, że należały do innej Rose, Rose, która była jedynie jego Rudzielcem.
Nachylił się, tym razem dotykając jej ust. Był delikatny, całował ją czule, jakby gromadziła się w tym tęsknota. Gdy jednak zaczęła odpowiadać na pocałunki, porzucił to. Stał się bardziej namiętny, gwałtowny. Całował ją coraz mniej, wplatając ręce w jej włosy.
Stracił poczucie czasu. Nie widział świata poza nią, która nagle stała się jego światem. Teraz mógł wszystko - tworzyć, żyć, doświadczyć szczęścia. Znalazł się w lepszej rzeczywistości, gdzie nie było granic, a kolory tworzyły harmonię. Pogłębił pocałunek, dotykając językiem jej ust. Dziewczyna jęknęła cicho, gwałtownie się odsuwając.
- Wystarczy - wyjąkała, dotykając dłonią obrzmiałych warg. Popatrzył na nią nieprzytomnym wzorkiem, gdy nieporadnie próbowała wstać.
- Do widzenia, Rose.
Odchodząc, liczyła kroki. Nie chciała biec i utracić ostatnich resztek godności, którą i tak nadwątlił incydent z Easym. Na bulgocący Eliksir Wielosokowy, jak ona mogła się na to zgodzić?! Powinna odmówić, powiedzieć jedno krótkie słowo: nie, odejść albo zwymyślać mu. Zrobić wszystko tylko nie pozwolić się pocałować.
Wyprostowała się, zaciskając zęby. W pewnej chwili stanęła w miejscu i postawiła wszystko na jedną kartę. Zaryzykowała jedno spojrzenie za siebie. Easy wciąż siedział na trawie, na jego twarzy malował się spokój i ciągle wrzucał kamyki do jeziora. Dla niego nic się nie zmieniło. Jeden głupi pocałunek, jedno głupie  pożegnanie i nic więcej.
Zupełnie nic więcej.
A dla niej? Coś to zmieniło? Odwróciła się, zdając sobie sprawę z odpowiedzi.
Jej marzenia były teraz bliżej niż kiedykolwiek i nie pozwoli im odejść.
Nawet jeden pocałunek tego nie zmieni.
***
Co będzie dalej? - spytała z ciekawością Lizzy, wystawiając twarz w kierunku słońca. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się szeroko.- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Wilson. W ręce trzymała książkę, którą kartkowała bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby. Odruchowo patrzyła na rządki równych liter oznaczających różne receptury na najróżniejsze eliksiry.
- Musisz coś z tym zrobić - zawyrokowała z kolei Gloria, obracając w palcach źdźbło trawy i pozornie koncentrując na nim całą swoją uwagę.
Siedziały we trzy na szkolnych błoniach otoczone szkolnymi podręcznikami, notatkami i brulionami. Ustaliły, że będą się razem uczyć, chociaż na razie nie udało im się razem przyswoić żadnego materiału. Chciały wykorzystać czas, który pozostał im przed egzaminami i wciąż uciekał. Skutecznie mobilizowało to siódmoklasistów, ale problemów również nie brakowało; plotki, kłopoty sercowe, a koncentrację dodatkowo utrudniała słoneczna pogoda, która zachęcała do wszystkiego oprócz nauki.
- Powinnaś udawać twardą, niedostępną. Musi się bardziej postarać - doradziła Lizzy po chwili zastanowienia.
Serena kiwnęła głową, próbując po raz kolejny skoncentrować się na recepturze Eliksiru Zapomnienia. Wywar nie był trudny. Zawierał wiele łatwo dostępnych składników, więc zapamiętanie go nie powinno być trudnym zadaniem. Powtarzała w myślach kolejne składniki, próbując oderwać się od wspomnienia wczorajszej rozmowy z Jamesem, które uporczywie do niej powracało.
Powiedział: jeden tydzień. Brzmiało zachęcająco. Ba, było lepsze od innych ewentualności i chyba dlatego tak łatwo je zaakceptowała. Brak atrakcyjnej alternatywy potrafi skutecznie zmienić plany, o czym teraz skutecznie się przekonała. Jednak jeszcze bardziej niepokoiła ją własna reakcja, która była zbyt gwałtowna i emocjonalna. Powinna się teraz skupić przede wszystkim na egzaminach, a nie na Jamesie i jego szalonych pomysłach.
Od nich zależało niemalże całe jej życie, przyszłość. Nie chciała wszystkiego zmarnować przez kilka nierozważnych decyzji, nawet jeśli jej serce buntowało się przeciw temu wszystkiemu.
- O czym myślisz? - spytała Gloria, rzucając trzymaną w dłoni trawę i zrywając świeże źdźbło. Zmrużyła oczy i odsunęła od siebie Zaklęcia i ich zastosowanie. Książka wyraźnie nie interesowała dziewczyny, która wolała patrzeć w słońce i chwytać wiatr.
- O egzaminach. Wolę nie myśleć, co będzie jeśli ich nie zdam - odpowiedziała Serena, próbując odpędzić od siebie ponure myśli, które bynajmniej nie pomagały w nauce.
- Na pewno je zdasz - zapewniła Gloria, patrząc na nią uważnie. - Nie masz się, czego bać. Zresztą jeśli ty miałabyś nie zdać, to co powinnam powiedzieć ja lub Elizabeth - wskazała na Tanner, która zawzięcie kartkowała teraz jakiś kolorowy magazyn. - Jesteś najlepsza, Sereno i dowiedziesz tego na egzaminach, które zdasz śpiewająco.
- Oby - odparła z powątpiewaniem. - Oby mi się udało.
- O co chodzi z twoją nagłą obsesją ocen?
Serena zacisnęła dłoń na kartce, odwracając wzrok. Nie wiedziała, co właściwie powinna odpowiedzieć. Słowa, że się boi nie chciały przejść jej przez gardło, a jednak strach przed porażką był duży. Zapominała o nim tylko w obecności Jamesa. Rozpraszał mrok, był jej światłem. Jednak w niektórych chwilach, szczególnie takich jak ta, niewiele to znaczyło. Była zupełnie sama ze swoimi wątpliwościami.
- A co jeśli zdam naprawdę kiepsko? Gloria, ty nie rozumiesz. Chcę zostać aurorem. Marzę o tym, ale dostaną się tylko najlepsi. Co jeśli zostanie mi tylko praca w...
- Serena, ty zaczynasz mnie przerażać. Zdasz, wszystkie zdamy - wzruszyła ramionami - a później każdy pójdzie w swoją stronę.
- Co masz na myśli? - Gloria wyprostowała się, słysząc pytanie przyjaciółki. W oczach Sereny czaił się niepokój, którego wolałaby uniknąć, gdyby mogła.
- Wyjeżdżam.
- Kiedy? Gdzie?
- Brazylia, tuż po egzaminach. Mój tata został tam wysłany z ministerstwa na coś w stylu placówki dyplomatycznej, chociaż niezupełnie. Wszystko już ustalone - odpowiedziała szybko, nachylając się w jej kierunku. Uśmiechnęła się, chcąc złagodzić wstrząs.
Wilson kiwnęła głową, słysząc najnowsze wieści Puchonki. Powinna się tego spodziewać prędzej czy później. W końcu to normalne, że każda z nich pójdzie w swoją stronę i zacznie zupełnie nowe życie. Poznają nowych ludzi, nawiążą przyjaźnie, może nawet się zakochają. Wszystko się zmieni, a opuszczenie murów Hogwartu będzie przełomowym momentem.
Zaczną się uczyć, pracować. Szkoły pochłoną niektórych; Ministerstwo Magii, Uniwersytet Wróżbiarstwa, Akademia Aurorów, Akademia Prawa Magicznego, Uniwersytet Uzdrowiciela. Inni zaczną pracę w sklepach takich jak Magiczne Dowcipy Weasleyów, Szaty Morgany, Pocisk Merlina. Pewnie nieliczni trafią do Ligi Qudditcha, która jest najlepszą gwarancją dostatniego i bardzo absorbującego życia celebrytów. Świat pójdzie naprzód.
- Nie możesz spróbować zostać? – Głos Lizzy zabrzmiał dziwnie cicho. Gryfonka i Puchonka popatrzyły na nią z zaskoczeniem. Nie zdawały sobie sprawy, że mimo pisma na kolanach, Tanner uważnie ich słucha.
- Pewnie mogłabym, ale… Ja chcę zacząć od nowa, a co mi w tym pomoże bardziej niż nowe miejsce, mocna opalenizna i dużo Słońca? – Zaśmiała się, kończąc swoją wypowiedź.
- Będziemy tęsknić… - zaczęła Serena.
- Umawiałaś się teraz z Jamesem? – przerwała jej Elizabeth, patrząc w jakiś punkt za jej plecami.
- Nie, wczoraj rozmawialiśmy o wspólnym tygodniu, ale nie mówił nic konkretnego, a przy śniadaniu nawet się do mnie nie odezwał, a na lekcjach siedzi z drugiej strony i pewnie dlatego…
-…się do ciebie nie odezwał – dokończył męski głos. Gwałtownie się odwróciła, wpadając w pułapkę orzechowych oczu, które niespodziewanie znalazły się kilkanaście centymetrów od jej twarzy. Poczuła ciepły oddech na swoim policzku i lekkie muśnięcie ust. - Hej, Sereno.
Głos miał cudowny, niski o przyjemnym brzmieniu. Powiedział jej imię czule, zawierając w tym jakąś ulotną cząstkę magii przeznaczoną tylko dla nich. Uśmiechnęła się, a delikatny rumieniec zabarwił jej policzki.
- Co tu robisz? - powiedziała, nieporadnie próbując się odsunąć. Niepotrzebnie jednak, bo James usiadł tuż obok niej. Miał na sobie białą koszulę, ale to nie ona przyciągnęła jej uwagę, tylko krzywo związany krawat i kilka rozpiętych guzików. Miała ogromną ochotę poprawić mu krawat, aby przestał tak smętnie zwisać. Później zajęłaby się jego koszulą, chociaż tu akurat nie mogła się zdecydować, czy wolałaby ją zapiąć czy też zupełnie zdjąć. Niespodziewanie oprzytomniała, gdy odgarnął jej włosy z twarzy i uśmiechnął się. Dokładnie w tym momencie zdała sobie sprawę, że ciągle się na niego gapi. Zamrugała gwałtownie i spróbowała się uśmiechnąć, zerkając na resztę towarzystwa.
Gloria rozmawiała cicho z Ryanem, co chwila potrząsając głową i odrzucając włosy. Najwyraźniej jej tłumaczenia nie wypadały przekonywająco, bo wyraźnie niezadowolony chłopak patrzył na nią z  powątpiewaniem.Ta dwójka całkiem nieźle się dogadywała i wyglądali, jakby łączyło ich coś więcej niż tylko przelotne kontakty. Może kryła się za tym jakaś tajemnica? Serena nie zdziwiłaby się tym, znając niechęć Glorii do mówienia o sobie.
Elizabeth z kolei patrzyła głównie na Ryana, by po chwili ukradkiem zerknąć na Jamesa i pokręcić lekko głową. Najwyraźniej nie mogła uwierzyć, że Fairchild i Potter tak po prostu do nich podeszli i usiedli. Serena nie mogła się jej dziwić. Jeszcze dwa lata temu rozmowa z nimi była czymś nieosiągalnym. Byli ludźmi zabawy, najładniejszych dziewczyn i qudditcha, którzy kochali nade wszystko. Nie rozmawialiby z nimi wtedy, a teraz siedzieli bardziej niż na wyciągnięcie dłoni.
Rozejrzała się wokół. Dostrzegła zdziwione spojrzenia Ślizgonek z szóstego roku, które najwyraźniej nie mogły zrozumieć, dlaczego James Potter marnuje czas, siedząc obok niej. Jakaś Krukonka wskazała ich palcem szepcząc coś do koleżanki. Zdumienie malowało się też na innych twarzach, ale uspokoiło ją ignorowanie ich przez kilka grupek uczniów. Najwyraźniej nie wszyscy uważali to za coś dziwnego.
- O czym myślisz? - Głos godny anioła, który kusił. Popatrzyła na niego, zauważając rozczochrane włosy i błyszczące oczy.
- O niczym specjalnym. Co właściwie tutaj robisz? - zadała pytanie.
- Na co ci to wygląda? - Wzruszyła ramionami. - Postanowiłem, że skoro chcemy razem spędzać czas, a nie mamy go zbyt wiele, to powinniśmy go dobrze wykorzystać i wspólnie się uczyć, zwłaszcza, że zbliżają się egzaminy. Wiem, że są dla ciebie bardzo ważne.
- Dla ciebie nie? - spytała z niedowierzaniem w głosie, a na jej twarzy pojawiło się zdumienie.
On zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, po chwili wzruszając ramionami:
- Nie byłoby dobrze, gdybym wszystko zawalił, ale jeśli nie pójdą mi najlepiej też nic się nie stanie. W końcu nie kończy się na nich świat. Jednak - dodał pospiesznie, wiedząc jej pełną zdziwienia twarz - rozumiem, że inni mogą się nimi denerwować, więc pomyślałem, że możemy się razem pouczyć. Co o tym myślisz?
Nie myślała o tym, bo dotychczas takie rozwiązanie nawet nie przyszło jej do głowy. Był James, który całkowicie ją pochłaniał i istniała nauka wymagająca równie dużego nakładu czasu i chęci. Te dwie płaszczyzny dotychczas istniały obok siebie, nigdy się nie łącząc. Scalenie ich byłoby co najmniej dziwne, trudne i... zupełnie nowe.
- Możemy spróbować - odrzekła w końcu, a chłopak nagrodził ją szerokim uśmiechem. - Dobra, bierzemy się do pracy. Masz jakieś podręczniki albo notatki?
- Zapomniałem - mruknął, a jego ręka natychmiast powędrowała w kierunku włosów, które nieustannie czochrał. Najwyraźniej jednak nawet dla niego to wyjaśnienie nie zabrzmiało przekonywająco, bo po namyśle dodał: - Spieszyłem się do ciebie, a musiałem jeszcze znaleźć Ryana i jakoś tak wyszło. Chciałem wziąć jeszcze Easy'ego, ale on twierdzi, że myśli i potrzebuje ciszy. Nie wiem, do czego, lecz wolałem się już nie dopytywać.
- Dlatego wziąłeś Ryana - stwierdziła, patrząc na Fairchilda ukradkiem, który wciąż był zatopiony w rozmowie z Gloria, ale teraz do konwersacji najwyraźniej włączyła się z jaskrawymi rumieńcami na twarzy Lizzy, której usta się nie zamykały.
- Chyba nie jesteś na mnie o to zła? Myślałem, że razem będzie nam się lepiej uczyć.
- Na razie jakoś nam to nie wychodzi - burknęła, otwierając Historię magii Edgara Roddblacka. Przesunęła dłońmi po miękkiej okładce książki, po czym otworzyła ją na odpowiedniej stronie, gdy silna dłoń ujęła jej podbródek i uniosła do góry.
- O co chodzi? Jesteś na mnie o coś zła?
- Nie, dlaczego? - wymamrotała cicho, próbując czytać.
- Zrobiłem coś nie tak?
Obrzuciła wzrokiem raz jeszcze tekst, szybko odkładając książkę i próbując zapanować nad złością. Popatrzyła na niego, nie chcąc dać się ponieść emocjom.
- Ja po prostu tego nie rozumiem.
- Czego? - Niezrozumienie na jego twarzy jeszcze bardziej ją rozzłościło.
- Wszystkiego. Raz rozmawiamy, mówisz, że będziesz... Będziemy razem albo że mnie kochasz, a potem? Potem mnie ignorujesz, w ogóle nie zwracasz uwagi i nawet się nie witasz. Tak jest aż do czasu, kiedy znowu sobie o mnie przypomnisz i powiedz, że ja i ty... Że my razem...
- Wydawało mi się, że to przerabialiśmy - stwierdził, unosząc jej dłoń. Pogłaskał delikatną skórę, nie przestając mówić: Sereno, wiem, że to już przerabialiśmy, ale powoli wszystko się zmieni. Obiecuję ci to i nie mam ochoty na tę rozmowę po raz kolejny. Wcale cię nie ignoruję, a jedynie nie chciałem, abyś pomyślała, że nagle roszczę sobie prawo do całego twojego czasu. Myślałem, że wolisz zjeść śniadanie z Rose, a na lekcjach słuchać nauczycieli zamiast użerać się ze mną. Skoro jednak tak stawiasz sprawę, to proszę bardzo. Od teraz będziemy nierozłączni - dodał, złączając ich dłonie.
Popatrzyła na ich złączone dłonie i usilnie śledziła bicie swego serca, które biło szybciej niż zwykle.
- Przez tydzień? - spytała, nie mogąc się powstrzymać. Nie chciała, a jednak musiała to wiedzieć.
Oczy chłopaka pociemniały, a jego dłoń zacisnęła się mocniej na ręce dziewczyny.
- To może wcale nie będzie tydzień, jeśli tylko dasz nam szansę, jedną jedyną, która na pewno wykorzystam.
- Może zacznijmy jednak od tygodnia? - zasugerowała.
- Czy mógłbym się nie zgodzić? Dobra, bierzmy się do nauki, bo mam wrażenie, że już nigdy więcej nie będziesz chciała się ze mną uczyć.
Uśmiechnęła się, gdy puścił do niej oczko i odgarnęła włosy, sięgając po podręcznik:
- Może zaczniemy od eliksirów? Wydaje mi się, że powinnam je powtórzyć, a może i tobie się to przyda. Zacznijmy od Eliksiru Chitynowego, który wydaje się bardzo prosty, bo składa się z jedynie czterech składników, ale wiele osób zapomina o długim procesie ważenia lub nieprawidłowo dobiera proporcje, których zamiana może być bardzo przykra w skutkach.
Powstrzymał uśmiech cisnący mu się na usta, gdy pewnym siebie głosem recytowała poszczególne formułki. Wiedział, że wcale nie musiała powtarzać tego wszystkiego. Była wyśmienita z eliksirów, a stary Slughorn często stawiał ją reszcie klasy za wzór. Robiła to dla niego, aby nie poczuł się jeszcze większym idiotą. Dzieliła się z nim informacjami, marszcząc nos i w rzadkich przypadkach niewiedzy, zaglądając do rozłożonych książek. Wyglądała przy tym równie ładnie jak i seksownie, co natychmiast zwróciło jego uwagę.
Chyba właśnie dlatego bez słowa sprzeciwu wysłuchał wszystkich informacji, raz na jakiś czas kiwając głową i próbując udawać zainteresowanego składem Eliksiru Wrzodowego. Poznał jego skład, konsystencję i poszczególne różnice między odmianami. W przypadku ważenia należało uważać na barwę wywaru, która nie powinna być zbyt jasna. Mogło to oznaczać bezpowrotną utratę leczniczych właściwości danego eliksiru. O wszystkim mówiła szybko, akcentując ważniejsze informacje.
Nie miał serca powiedzieć jej, że jeśli zda eliksiry będzie to cud, przypadek albo zwyczajne szczęście.
- Słucham cię - zapewnił ją, gdy w pewnym momencie przerwała i popatrzyła na niego z powątpiewaniem. - Ale zaraz mam trening qudditcha i powinniśmy się zbierać - kiwnął głową w stronę Ryana, który odpowiedział tym samym gestem. Potter wstał i popatrzył na Serenę. - Może spotkamy się wieczorem?
- Mam nadzieję, że nie zapomnisz - odpowiedziała z uśmiechem.
- Na pewno nie zapomnę - zaprotestował gwałtownie. Mrugnął do niej figlarnie i dodał:- Tylko nie bierz książek, bo na pewno nie będziemy się uczyć.
Nie wiedział czemu tak bardzo ucieszył go rumieniec, który pojawił się na policzkach dziewczyny. Uśmiechnął się szeroko i pomachał jej, odchodząc z Ryanem w stronę stadionu. Szli po zalanych słońcem błoniach, gdzie pokazywało się coraz więcej osób. Najwyraźniej nagle wszyscy poczuli powiew wiosny.
Zerknął na przyjaciela, który sprawiał wrażenie dziwnie milczącego, co było rzeczą co najmniej dziwną. Zazwyczaj Ryan nie potrafił znieść milczenia. Wolał mówić, kłócić się, która miotła jest najlepsza, opowiadać o swoich miłosnych podbojach albo zwyczajnie plotkować, chociaż do tego ostatniego nigdy by się nie przyznał. Nie znosił ciszy, którą tolerował jedynie wtedy, gdy myślał o jakiejś przedstawicielce płci przeciwnej... James niespodziewanie stanął, zostając w tyle. Ryan, nawet nie zwrócił na to uwagi, idąc dalej. Potter szybko dogonił przyjaciela i walnął go lekko w ramię.
- Stary, dobrze się czujesz?
Fairchild popatrzył na niego nieuważnie, krzywiąc się. Najwyraźniej nie miał ochoty na rozmowę ani dociekliwe pytania kumpla.
- A wyglądam jakby mi coś dolegało? Poza tym nie rozumiem, co mają znaczyć twoje pytania. Jeśli jednak już chcesz wiedzieć, to tak, wszystko ze mną w porządku.
- Wiesz, że nic z tego nie będzie - dodał James, którego nie zraził ton Fairchilda.
- Z czego?
Ryan stanął w miejscu, po czym złapał Jamesa za ramię, zmuszając go do tego samego. Potter popatrzył na wyraźnie zdenerwowanego Gryfona i z trudem powstrzymał się od jakiegoś złośliwego komentarza. Z rozkoszą rzucił tekst, że nie warto się denerwować przez jedną dziewczynę albo że niekiedy szkoda tracić czas.
- Z niczego. Postanowiłem, że wyświadczę ci przysługę i uświadomię cię odnośnie niektórych spraw. - Mówił powoli, odruchowo czochrząc sobie włosy. - Widziałem jak na nią patrzysz. Zupełnie jakbyś miał ochotę na Merlin raczy wiedzieć co, ale ty nawet o tym nie myśl. Gloria jest przyjaciółką Sereny i nie sądzę, aby z tego mogło wyniknąć coś dobrego.
Ryan parsknął śmiechem, puszczając rękaw przyjaciela i patrząc na niego wesoło.
- Cholera, nie wierzę. Wprost nie do wiary, że stary, dobry Potter powrócił. Gadasz jak stary ty, Jimmy - dorzucił z drwiącym uśmiechem, widząc zdziwienie na twarzy młodego Pottera. - Nie chcesz, aby spotykał się z Glorią, bo boisz się, że mój ewentualny związek z śliczną Glorią popsuje twoje plany matrymonialne odnośnie Sereny, zgadłem?
- To nie tak...
Mętne tłumaczenia Jamesa spowodowały jeszcze większy śmiech u Ryana. Fairchild świetnie się bawił, widząc wyraźnie skonfundowanego przyjaciela. James nie mógł się przyznać, że jego zamiary zostały odgadnięte, a każde kolejne wytłumaczenie brzmiało coraz mniej wiarygodnie.
- Cześć, chłopcy! - Lekko zachrypnięty głos sprawił, że James zaprzestał wyjaśnień, a śmiech Ryana raptownie ucichł. Obydwoje odwrócili się, kierując swoją uwagę na jasnowłosą dziewczynę.
Znajdowała się jakieś kilka metrów od nich. Miała splątane jasnoblond włosy, które wyglądały, jakby dopiero wstała z łóżka. Na białej bluzce od szkolnego mundurka widniało kilka zielonych plam. Zapewne od trawy, ale żaden z nich wolał o tym nie myśleć, zwłaszcza że jedna z nich znajdowała się na dekolcie dziewczyny. W ręce trzymała krawat, którym beztrosko machała, uśmiechając się przy tym figlarnie. Przeczesała palcami włosy, przeciągając się przy tym. Koszula podjechała do góry, ukazując pasek jasnego brzucha.
- Dawno się nie widzieliśmy - rzuciła, mierząc ich wzrokiem. James kiwnął głową, powstrzymując jęk zniecierpliwienia, a Ryan tylko spuścił głowę.- Och, daj spokój, Ryan! - dodała wyraźnie rozzłoszczona, widząc jego reakcję. - Chyba nie sądzisz, że tak mogą wyglądać nasze relacje? Bo myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Bo jesteśmy, Nats, ale sądzę, że...
- Że co? Że przez jeden fałszywy alarm skończymy naszą znajomość? - W oczach dziewczyny odbiło się rozczarowanie.
- Nattie, to nie tak...
- James - wymówiła jego imię słodkim tonem, po czym zamrugała kilkakrotnie. Potter spojrzał wprost w lazurowy ocean jej tęczówek. - Kocham cię, jesteś moim przyjacielem, ale tym razem nie masz nic do gadania.
- Dlaczego? - Niespodziewanie Ryan odzyskał rezon. uniósł głowę, zaciskając dłoń. - To przecież mógł być też jego problem, gdyby wtedy nie sypiał z Kendall, tylko z tobą...
- Ale tak nie było! - syknęła dziewczyna, odgarniając z twarzy włosy. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, a w oczach na krótko zabłysły łzy. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale nie. Najwyraźniej mi się tylko wydawało, bo gdy cię potrzebowałam. Myślałam, że jestem w ciąży, gdzie ty byłeś? Gdzie?
- Nats...
- Nie Nats, tylko słuchaj, dupku! Masz ostatnią szansę. Ostatnią szansę, aby wszystko naprawić. - Niespodziewanie przysunęła się bliżej, wpadając w ramiona osłupiałego Fairchilda, którego mina rozbawiła dziewczynę. - Chyba nie sądziłeś, że tka po prostu pozwolę ci odejść i zniszczę naszą przyjaźń? Potrzeba czegoś więcej, aby rozdzielić naszą czwórkę.
Objął ją, mamrocząc ciche przeprosiny, które zbyła wzruszeniem ramiona. Uniosła głowę i pocałowała go w usta. Natychmiast odpowiedział na pocałunek, przyciągając ją do siebie bliżej. Położył rękę na jej plecach, gdy nagle zniecierpliwiony głos dotarł do ich świadomości:
- Ludzie, pospieszcie się, bo spóźnimy się na trening, a jakby ktoś o tym zapomniał, to ja jestem kapitanem i nie mogę sobie pozwolić na spóźnienie!
___________________
Dobra, może nie tak szybko jak chciałam, ale szybciej niż zwykle wstawiam powyższy rozdział. Wiem, że miał być Albus, ale jakoś mu się nie kwapiło i jego miejsce zajął Easy. Mam nadzieję, że nikt nie jest rozczarowany. Poza tym zauważyłyście, że to już pięćdziesiąt rozdziałów? Doznałam szoku, gdy sobie to uświadomiłam. Wow, to więcej niż myślałam i... Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego.
Kilka informacji:
- pytanie do wszystkich fanów na facebooku - przeszkadzałaby Wam zmiana tytułu strony? To dla mnie dosyć ważne, a nie chciałam nic robić bez konsultacji z Wami, więc proszę o odpowiedzi tutaj albo na fejsie.
- odnawiam subskrypcję i proszę o jakiś komentarz/e-mail/wiadomość, że chcecie być dalej informowani. (nie dotyczy osób, które podobną informację już napisały na tym blogu),
- pojawiła się sonda odnośnie drugiego opowiadania, które zacznę pisać. Niektórych propozycji ze spisu opowiadań mam już rozdział lub dwa, ale nie chcę się tym sugerować. Poza tym uprzedzam, że BwH nie powinno na tym ucierpieć. Zresztą, większość planowanych opowiadań nie przekracza nastu rozdziałów. W spisie opowiadań znajdziecie opisy, można głosować na więcej niż jeden tytuł,
Zagłosujcie na tytuł, którego opis najbardziej Wam się spodobał lub do Was trafił.
- postanowiłam odpowiadać na Wasze komentarze (lub przynajmniej część z nich ). Wynika to z wielu nieporozumień i sytuacji, które miały miejsce w przeszłości,
- drugi punkt odnośnie komentarzy. W związku z głośnymi obawami, że Onet usunie blogi, a co za tym idzie ich zawartość, zastanawiałam się, czy nie przenieść część Waszych komentarzy pod odpowiednie rozdziały BwH. Byłoby mi bardzo szkoda się z nimi rozstać. Co o tym sądzicie? Tj., czy macie coś przeciwko?
Cieszę się, że upały już się skończyły, siostra dostała na studia, przyjeżdża moja ulubiona kuzynka, a lipiec wciąż trwa. Poza tym na nowo wciągnęłam się w oglądanie Tajemnicy Amy i Teen wolf.  Chyba nie umiem wytrzymać bez seriali.
Mam nadzieję, że nie marnujecie wakacji tak jak ja;)

P.S. Te informacje wcale nie są takie długie, a przynajmniej nie powinny.

46 komentarzy:

  1. Kocham Easy, szaleńcza opentana miłością :) mam nadzieje ze kolejna notka będzie szybciej. Hm...ja chyba tak samo marnuje wakacje, tyle ze oglądam Chirurgów i Jak poznałem wasza matkę :D
    Domka

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że James się stara. Mam nadzieję, że coś w końcu z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od tego,że rozdział cudny a najbardziej oczywiście podoba mi się fragment z Jamesem i Sereną.Ze wszystkich bohaterów najbardziej ich lubię i szczerze bym tylko o nich czytała.Mam nadzieje,że ten tydzień uda im się i w końcu będą razem i szczęśliwi.Jeśli chodzi o iformacje pod rozdziałem:
    -nie przeszkadzałaby mi zmiana tytułu:)
    -jeśli chodzi o informowanie mimo,że napisałam już na gg to napisze jeszcze tu.Nadal chce być iformowana.Moje gg masz.
    -o przenoszę komenatrzy ja nie mam nic przeciwko.Sama gdy przenosiłam bloga przeniosłam również komentarze bo żal mi było ich zostawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź, bo zależało mi na zdaniu czytelniczek, bez których wiedzy nie chciałam nic robić. A teraz zaszaleję ze zmianami;)

      Usuń
  4. Zacznę może od odpowiedzi na informacje, bo, znając mnie, później zapewne o tym zapomnę.
    - Nie, nie przeszkadzałaby mi zmiana tytułu strony. :)
    - Pisałam już o tym, ale żeby uniknąć jakiś dodatkowych nieporozumień napiszę jeszcze raz: tak, chcę być nadal informowana o nowych rozdziałach. Masz mój numer gadu.
    - Nie mam nic przeciwko przeniesieniu komentarzy.
    A teraz właściwa część komentarza. Cieszę się, że wreszcie wróciłaś naprawdę na tego bloga i zaczęłaś w miarę regularnie publikować rozdziały. Easy już chyba zawsze pozostanie dla mnie zagadką. Jest taką postacią, którą ciężko rozgryźć i przewidzieć, jak w danym momencie postąpi. Jednak nie podoba mi się jego stosunek do Rose. Zawraca jej w głowie, całuje, a potem znowu wraca do swojego świata. Wiesz, przydałaby się osobna zakładka na Twoim blogu, pt. "Jak zrozumieć Easy'ego?" Lubię go, bo dzięki niemu w życiu Rose nie panuje totalna nuda związana z nauką, ale z drugiej strony nienawidzę go za to, jak bawi się najstarszą córką Hermiony i Rona. I skoro już jestem przy temacie Rose, to chciałabym dodać, że brakuje mi ostatnio w jej życiu młodego Malfoya. Czy udałoby Ci się coś wykombinować i jakoś go wcisnąć do następnego rozdziału? Niby chłodny, cyniczny i wrogo nastawiony do każdego Weasleya czy Pottera, a mimo wszystko widać, że rudowłosa mu się podoba. Każdy Malfoy owiany jest tajemniczą aurą nieprzewidywalności, jak za chwilę postąpi. Mają to już chyba w genach.
    Co się ma do Sereny i Jamesa, to szczerze z całego serca im kibicuję. Są moją ulubioną parą w tym opowiadaniu. Widać, że James zaczął się starać, choć trudno mu się pogodzić z pożegnaniem starego trybu życia. Ale stara się, z czego bardzo się cieszę. Jednak wydaje mi się, że to długo nie potrwa i Potter niebawem wywinie jakiś numer Serenie. A wtedy nie byłoby za ciekawie. Mam nadzieję, że się mylę. Ta dwójka już zdecydowanie za dużo przeszła. Należy im się już spokój. Przynajmniej na jakiś czas.
    Została mi już tylko do omówienia sprawa Ryana Fairchilda. Czyżby faktycznie spodobała mu się Gloria? Jeśli tak, to naprawdę się martwię o tą dziewczynę. Ten chłopak w ogóle nie ma pojęcia o tym, co znaczy prawdziwy, trwały związek, a co dopiero miłość. Świadczy o tym, na przykład, jego stosunek do Marissy (nie pamiętam dokładnie, jak się nazywa) i to, jak go obeszło ich rozstanie. Jeśli w ogóle to, co było między nimi było można nazwać związkiem. Przecież Ryan ją zdradzał na prawo i lewo. Aż dziwię się dziewczynie, że przez tak długo to znosiła. Dobrze, że nic już ich nie łączy, bo lubiłam Marissę i szkoda mi jej było, że ma takiego chłopaka. A Ryan ma cholerne szczęście, że ciąża Natalie okazała się nieprawdą, bo w przeciwnym razie miałby niemałe kłopoty.
    O! To będzie chyba mój najdłuższy komentarz w historii. :D Rozpisałam się, a i tak mam wrażenie, że o czymś nie wspomniałam. Hmm, pomyślmy... Ach, tak! Już wiem! Miałam Ci zwrócić uwagę, że w tytule, zamiast "L" jest "LI", co oznacza, że rozdział jest pięćdziesiąty pierwszy, a nie pięćdziesiąty. A tak swoją drogą, to gratuluję, Psyche, dotarcia do połowy pierwszej setki na BwH! :*
    Życzę Ci niegasnącej nigdy weny i udanych wakacji. :)
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi, które bardzo ułatwią mi zmiany na blogu;)
      Co do Easy'ego to niewątpliwie stanowi on swego rodzaju zagadkę, aczkolwiek wydaje mi się, że każdy nią w jakimś stopniu jest, bo ile ludzi tyle tajemnic.
      Młody Malfoy jeszcze nie raz zaskoczy. Nawet jeśli nie pojawi się w następnym rozdziale, to nie znaczy, że o nim zapomniałam. Przyznam, że mam pomysł na jego postać, ale na razie za wcześnie, by o tym mówić, bo na to potrzeba poczekać. Zdradzę jednak, że będzie czekał go wyjątkowo trudny wybór;)
      S&J dostaną trochę spokoju, ale najpierw czeka ich ciekawe zdarzenie, które zmieni przebieg wszystkiego.
      Dziękuję za zwrócenie uwagi. Jakoś tak... pasowało mi to "LI", chociaż trzy razy to sprawdzałam, aby nigdzie się nie pomylić.
      Połowy pierwszej setki? Hm, brzmi, jakby miała być ponad setka;D Aczkolwiek, ile wyjdzie tego chyba nikt nie wie.

      Usuń
  5. Ja przenoszę wszystkie swoje komentarze... Jestem do nich przywiązana, więc na Twoim miejscu też bym je przeniosła. Wiesz, że chcę być informowana i nie przeszkadzałaby mi zmiana tytułu.
    Co do rozdziału to podobał mi się wątek Rose... Był inny niż zazwyczaj. Zwłaszcza końcówka i przemyślenia Rudzielca.
    A co do Sereny i Jamesa? Słodko i jeszcze raz słodko, ale w ich wypadku mi to kompletnie nie przeszkadza, bo za długo było pomiędzy nimi gorzko. Liczę, że James nie zepsuje swojej jedynej szansy i z tygodnia zrobi się więcej, bo Serena go kocha.
    Matko to już 50 rozdziałów? Ale ten czas leci.
    Chyba nigdy nie osiągnę umiejętności pisania długich komentarzy jak Ty, więc musisz się tak marnymi zadowolić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie też rozchodzi się o przywiązanie do komentarzy. Mam wśród nich swoje ulubione i nie chciałabym ich bezpowrotnie stracić (nawet jeśli portal onet.pl obiecuje, że do tego nie dojdzie). Jakoś wolę nie ryzykować.
      Twój komentarz wcale nie jest krótki.Zresztą, ja w swoich zawsze zbytnio odchodzę od tematu i wychodzą z tego wytpracowania, a nie komentarze;D

      Usuń
    2. Ale ja bardzo lubię Twoje komentarze :). Podnoszą mnie zawsze na duchu i mam nadzieję, że jak tylko stworzę coś na moją, małą i biedną Mandy to chociaż rzucisz na to okiem i wypowiesz swoje zdanie :).

      Usuń
    3. Cieszę się, że ktoś lubi je czytać, bo ogromną przyjemność sprawia mi ich pisanie. Oczywiście, że rzucę okiem;D Zwłaszcza, że już daaawno nie dodałaś nic nowego, a ja nie śmiem się dopytywać:)

      Usuń
    4. W sumie muszę skończyć rozdział na jedno inne opowiadanie i wtedy zajmę się Mandy i Draco. Myślę, że w przyszłym tygodniu kiedy to uporam się z całymi przenosinami z Onetu :).

      Usuń
    5. Wow, podziwiam Cię. Ja jeden rozdział mimo wszystko tworzę zwykle ponad dwa tygodnie;)
      A przenosiny z Onetu... Ja swoje wspominam niezbyt dobrze, kopiowanie, formatowanie i wgl. wszystko było bardzo czasochłonne i denerwujące. Tak więc życzę Ci z tym powodzenia;)

      Usuń
    6. Matko te przenosiny z Onetu chyba nigdy się nie skończą. W sumie nie wiele mi zostało, ale mam już takiego lenia na to. W zasadzie zakładki bohaterowie tylko na poszczególnych blogach, ale po prostu mnie się nie chce.
      A przy okazji na Mandy jest nowy rozdział :) [wczorajszy-sen.blogspot.com]

      Usuń
  6. zacznę od końca. Ja przenoszę komentarze. wiadomo nie wszystkie, ale te długie, treściwe i ciekawe owszem. Moim zdaniem to dobra pamiątka na przyszłość i Tobie również to radzę.
    Rozdział bardzo mi się podobał. Czytało się go szybko i przyjemnie jak wszystkie poprzednie. Nigdy nie przepadałam za Rose, ale po tym rozdziale chyba mogę zmienić o niej zdanie.
    James i Serena. Lubię takie mile momenty. choć nie są oni moimi ulubieńcami. Jakoś tak głowni bohaterowie nigdy do mnie nie przemawiają.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podpowiedź. Cóż, w sumie to już na pewno je przeniosę, bo naprawdę szkoda mi każdego z nich.
      Do mnie też zazwyczaj rzadko kiedy przemawiają głowni bohaterowie. Chociaż nie, to się w moim przypadku tyczy głownie kobiecych postaci głownych.

      Usuń
  7. Proszę cię, bo wydaję mi się, że jeżeli tak zrobisz, a dużo na to wskazuje, to twoje opowiadanie stanie się oklepanym. Nie łącz Ryana z Glorią, bo gdy zaczęła ich łączyć jakaś zażyłość, przed oczami staje mi taki obrazek: James i jego najlepsi przyjaciele (Ryan i Easy), a w ich objęciach Serena i jej najlepsze przyjaciółki (Rose, Gloria). Czyli motyw strasznie oklepany. Po za tym chciałam Cię pochwalić za sceny Rose&Easy, bo są naprawdę świetne, nawet zaczęłam już lubić Ryana, ale niestety do Sereny i Jamesa się nigdy nie przekonam. Po prostu nie lubię głównych bohaterów, na których jest skupiona większa lub cała uwaga. Jedyne błędy jakie zauważyłam to słowo "słońce" z dużej litery, a piszę się je tylko tak, jeżeli jest do odniesienie do niego jako planety i czasami brakuje końcówek.

    Wiem, że komentarz jest strasznie chaotyczny, z błędami, ale już mi się nie chcę go poprawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. To błąd ze słońcem poprawię i dziękuję za wyłapanie go. Ewentualne literówki również, ale strasznie trudno je znaleźć, wredoty jedne.
      Co do Glorii i Ryana, to na razie żaden związek, a jedynie skromny flirt. Zresztą, mogę Cię zapewnić, że nie będzie takiej sytuacji, gdzie wspomniana przez siebie szóstka mogłaby chodzić na potrójne randki, bo: R. i E. się rozstali i wszystko wskazuje, że to definitywne, S. i J. okej, powiedzmy być razem, ale Gloria i Ryan mają na razie jakieś 20% szans na związek. Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Bardzo podoba mi się wykreowana przez Ciebie postać Easy - w dzisiejszych czasach takiego artysty to tylko ze świecą szykać ;)
    Jamesowi i Serenie kibicuję, lubię tę parę, ale do Rayana i Glorii nie mogę przywyc. Mam wrażenie, że na flircie się to wszystko zakończy.
    Pozdrawiam :)

    [siostra-harryego-pottera.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, na Legitur-Magis.blogspot.com zostały zmienione kryteria, z którymi prosiłabym o zapoznanie się przed oceną.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś świetna! Kocham BwH! Nie mogę się doczekać opowiadania o J., H. i R. i jubilerskiej przygodzie. Wgl. S. jest trochę sztywna, ale opowiadanie jest bosssskie. Masz chyba świetną betę, takiej to ze świecą szukać. Dobrałyście się chyba w korcu maku. Nastepnym razem chce wiecej Lily. W ogole dzieczyno masz talent. Jaram sie strasznie BwH. Jestem Twoja fanką!!!
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, też kocham BwH, mój ty anonimie. Zdajesz sobie sprawę, że wiem, gdzie mieszkasz? ;D Dziwne, że nie podpisałaś się po prostu A. Ale mniejsza o to. I bardzo Cię proszę nie spoileruj mi tutaj, bo łeb ukręcę i odetnę od informacji. Tak, beta może być, chociaż ostatnio strasznie się rozleniwiła i ma problemy z podejmowaniem racjonalnych decyzji.

      Usuń
    2. To była groźba? Dzięki, że mi przypomniałaś o podpisie, Duszyczko, chociaz to nie dziwne, balam sie ze w natloku informacji nie skojarzysz;) Koncze ze spoilerami, bede o nich milczec jak skały u podnóży Olimpu;) Ale i tak chciałabym to szybko przeczytać. Ja żyję tymi informacjami;) Tylko nie to! Uważam, że Twoja beta jest świetna i bardzo rozsądna;) Pamiętaj: u r the best <3
      Ps. Nie będę więcej spamować (przynajmniej pod tym rozdzialem), bo lecę oglądać GoT;)

      Usuń
  11. Rozdział bardzo mi się podobał. Relacje Sereny i Jamesa są słodkie, a raczej to jak reagują :) No a relacje Natalie i Ryana raczej wyjątkowe. Kurczę, chciałabym aby był z Glorią, ale nie chciałabym, abu ją zranił. A Rose.... Kurczę ci chłopcu naprawdę umieją namieszać dziewczyną w głowach. Easy nie powiniem tak robić, no ale w końcu to Easy. A ja dalej mam nadzieję, że Rose będzie ze Scorem <3 Uwielbiam parę RW/SM. No i niedługo też się biorę za twoje inne opowiadania. Widzę, że dużo ich masz. Ja też :P Oprócz o Scar i Syriuszu mam chyba jeszcze z osiem potterowskich i jeszcze o wiele wiele więcej swoich :P Zastanawiam się czy Serena jednak da szanse Jamesowi więcje niż na tydzień. Kurczę! Dziewczyna go kocha więc niech kieruje się sercem, a nie mózgiem, choć to czasem bardzo ryzykowne, no nie? :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również uwielbiam Rose i Scorpiusa, aczkolwiek nie jestem pewna, czy i w tym opowiadaniu będą razem. Wolę nie wybiegać zbytnio do przodu, bo to nie kończy się dla mnie dobrze. Kierowanie się miłością niewątpliwie jest ryzykiem, ale ponoć - gdy nie ryzykujesz nie masz nic.
      Pomysłów na opowiadania mam rzeczywiście sporo, ale gorzej jest z ich realizacją. Chciałabym jednak powoli zacząć się realizować też w innych projektach niż BwH, a zarazem zdecydować się na jeden, co byłoby trudnym wyborem. Uznałam, że zapytam w takim razie o zdanie czytelników, których przecież też ten wybór dotyczy. Chciałabym, aby mogli wybrać, co chcą przeczytać.

      Usuń
    2. Ja zaznaczyłam o Tedym i Victorie. Nie ma dobrych ff o tym parringu, albo po prostu ja na tki nie trafiłm i z chęcią bym o nich przeczytała.

      Usuń
    3. Dzięki za głos. Co do blogów o Teddym i Victoire, to rzeczywiście nie ma ich zbyt wiele. Zresztą, tutaj na razie to opowiadanie prowadzi;)

      Usuń
  12. Easy och, Easy uwielbiam go od pierwszych rozdziałów BwH i nie zmieni się to choć by nie wiem jak źle traktował Rose czy którąkolwiek inna kobietę to i tak go ubóstwiam i pytam gdzie takiego znaleźć? ;))).
    Serena mnie drażni tym powątpiewaniem ale rozumiem ją James ją zranił i nie wie czy może być go pewna, co nie zmienia faktu że mnie to uwiera ;]
    Ryan jak to Ryan wkurza mnie i tyle jak już mówiłam samolubna małpa z niego, choć seksowna(achhh....). Nie jestem już teraz pewna czy kibicuje jemu i Glorii muszę to przemyśleć hmm...
    A co to oczekiwań moich to gdzie jest Candy(tak miała na imię? Słodka, trochę przygłupia blondynka?) ?? xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Easyego nie znajdziesz jakoś specjalnie łatwo, a przynajmniej nie tam, gdzie ja mieszkam, bo dotychczas żadnego nie spotkałam;D
      Candy powinna się pojawi niedługo pojawić, bo (podobnie jak wielu innych postaci) dawno jej nie było. Cóż, uwidoczniają się chyba moje przerwy w pisaniu, z którymi będę musiała powalczyć.
      Bardzo dziękuję za komentarz;)

      Usuń
  13. Droga Muniette vel Psyche:)
    Nie za bardzo wiedziałam gdzie napisać ten komentarz, dlatego postanowiłam, że zrobię to pod ostatnią notkę. Chodzi o to, że jesteś jedyną osobą, której czytam blog, a że mam (tak mi się przynajmniej wydaje) twórczą wenę, chcę cię prosić o radę.
    Dokładnie nie wiem gdzie mogę założyć bloga, jaki szablon wybrać i w ogóle, dlatego była bym ci serdecznie wdzięczna, gdybyś zechciała mi pomóc.
    Pozdrawiam, Fanta102
    PS. Nawet nie wiesz jaką było dla mnie męczarnią znalezienie przycisku "Dodaj komentarz", bo nie jestem zbytnio oswojona z blogspotem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że uznałaś, że jestem na tyle kompetentna, aby prosić o radę;) Z chęcią pomogę Ci założyć bloga. Napisz do mnie na e-mail: margarita@onet.eu lub gg: 8674175.
      Mnie też na początku ciężko było poruszać się po blogspocie, ale teraz ten portal wydaje mi się już całkiem oswojony.
      Pozdrawiam;)

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział na: zycie-cassie.blogspot.com
      No i informuje cię, że dodałam twojego bloga do linków. A teraz lecę czytać twoje cudeńka. No i bardzo bym chciała, żebyś powiadamiała mnie o nowych rozdziałach. :)

      Usuń
  15. Tak długo mnie nie było na tym blogu, że nie wiem od czego zacząć... Cóż, doskonale rozumiem, że zmieniasz onet na blogspot, bo mnie osobiście onet doprowadza do szewskiej pasji i ja również rozważam przenosiny. Za każdym razem mój blog wygląda inaczej. ;/
    Muszę nadrobić sporo, więc zacznę od zaraz.
    Fajny wystrój i fajna historia, ale to się chyba nigdy nie zmienia ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    czarna dalia
    [draco--malfoy.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym żebyś dalej informowała mnie o nowych notkach na annabeth.atena@op.pl. Z góry dziękuję, a tak na marginesie rozdział jest świetny :*
    R
    Alavende

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej. Ostatnio często natykam się na twój nick, więc postanowiłam sprawdzić, co piszesz ^^.
    Przyznaję się od razu, że z reguły nie lubię czasów młodego pokolenia, bo ostatnio jest oklepane i mało się w nim dzieje, jednak zauważyłam, że główną bohaterkę wymyśliłaś sobie sama, więc postanowiłam przeczytać. Lubię autorskie postacie umieszczone w świecie Hogwartu. Zdaje mi się, że już kiedyś, chyba na onecie, natknęłam się na to opowiadanie, bo na pewno kojarzę tytuł.
    Styl masz całkiem dobry. Bardzo podobały mi się opisy, więc nawet te bardziej romantyczne sceny mnie nie odrzuciły ^^. Piszesz lekko, zaś opisy pozwalają łatwo wyobrazić sobie całą sytuację. Fajnie, że bohaterka chce zostać aurorem - mam jakoś sentyment do tego zawodu ^^. James też ci całkiem fajnie wyszedł według mnie.
    Bardzo długo już piszesz, wyczytałam w zakładkach, że od 2009 roku. Pozazdrościć weny ^^. Ja dopiero piszę od lutego 2012 i mam nadzieję, że uda mi się napisać te 80 rozdziałów, które zaplanowałam.
    Bardzo mi się podobała twoja zakładka z bohaterami. Niektórzy ostro je krytykują, ale ja zawsze uwielbiam je przeglądać.
    Co do ankiety: jako że kocham czasy Huncwotów, uwielbiam je za ten mrok i specyficzny klimat, zagłosowałam na opowiadanie o Lily ^^.
    [niebieskie-marzenia] [marmurowe-serce]

    OdpowiedzUsuń
  18. Easy jest dla mnie wielką zagadką. W ogóle nie rozumiem tego człowieka. Na miejscu Rose nie miałabym pojęcia, jak powinnam się zachować. Bardzo lubię ich wątek i mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec ich "związku", bo zdecydowanie są oni moimi ulubionymi postaciami w tym opowiadaniu.
    Wyjątkowo podobał mi się fragment o Serenie i Jamesie. To miła odmiana, że zaznali trochę szczęścia po tych ciągłych dramatach. Gdzieś wspominałaś, że to trochę potrwa i bardzo się z tego cieszę. Przyda się im chociaż odrobinę spokoju.
    Średnio podoba mi się połączenie Ryan&Gloria. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Gloria jest przyjaciółką Sereny. To trochę dziwnie wygląda, jak łączy się ze sobą ich wszystkich.

    Mam jeszcze takie pytanie do Ciebie. Jesteś zadowolona z blogspota? Uważasz, że warto się przenosić. Sama nie publikowałam na swoim blogu nic przez jakiś rok, a teraz coraz poważniej się zabieram do powrotu do pisania i myślę nad przeniesieniem mojego opowiadania tu, bo z tego co widzę Onet wariuje już od jakiegoś czasu.

    West

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose nie do końca rozumie Easy'ego i właśnie to ją fascynuje. On nie daje się zaszufladkować, nie pozwala o sobie zapomnieć. Czy to koniec ich związku, czy nie - tego jeszcze nie wiem. Zależy od opinii czytelniczek, moich pomysłów i mojego tempa pisania.
      Gloria i Ryan to śliska sprawa, z której nie miało być nic wielkiego. Ot, krótka chwila zapomnienia, ale ze względu na Wasze opinie chyba nieco zmodyfikuję swoje plany.

      Cóż, myślę, że jestem zadowolona, chociaż sama na początku miałam sporo wątpliwości. Brakowało mi czasu i chęci, aby od nowa poznawać inny portal i nie miałam ochoty na zaczynanie od nowa. teraz jednak myślę, że wyszło mi to na dobre. Co do Onetu, to jego ostatnie problemy mają chyba związek z połączeniem z platformą blog.pl, gdzie zresztą zostaną przeniesione blogi z blog.onet.pl Blogspot to zupełnie coś nowego, co daje mnóstwo możliwości (html, favicon, zmiana kursora), których pozbawiał użytkowników Onet. Wydaje mi się, że wszystko da się zrozumieć i jest całkiem przystępny dla nowych użytkowników. Brakuje mi tutaj tylko jednej jedynej rzeczy, jaką jest szeroka lista, którą uwielbiam.

      Nawet nie wiesz, jak ucieszył mnie Twój komentarz, zwłaszcza że pamiętałaś o moim blogu po takiej przerwie;)

      Usuń
    2. Powiem Ci, że o Twoim blogu nie zapomniałam ani przez chwilę. ;)Już wcześniej rzadko komentowałam blogi, a przez ten rok praktycznie w ogóle przestałam udzielać się gdziekolwiek. Ze wszystkich opowiadań, które kiedyś czytałam zostało mi tylko dwa, w tym właśnie BwH. To raczej ja miałam wątpliwości, czy w ogóle pamiętasz o takiej czytelniczce. :D
      Przekonałaś mnie do blogspota. Jutro wyjeżdżam na wakacje, ale jak tylko wrócę, to chyba zacznę ogarniać całe to swoje "przeniesienie". Przyzwyczaiłam się już do Onetu, publikuje na nim już jakieś sześć lat, więc pewnie ciężko mi będzie poznać to wszystko od podstaw, ale warto chyba chociaż spróbować. :)

      West

      Usuń
    3. O czytelniczkach pamiętam wszystkich;) Szczególnie o tych, które skomentowały chociaż raz czy dwa i mogłam zapamiętać ich nicki. Dziękuję za poprawienie mi humoru słowami, że pamiętałaś o moim blogu. Nie ma chyba milszych słów dla autora;)
      Miło, że Cię przekonałam;) A spróbować warto, zwłaszcza że Blog.onet już kończy swoją działalność, a to, co go zastąpi jest okropne. Mam tego próbkę, bo jeden z moich starych blogów już zmienił wygląd i adres na końcówkę blogonet.pl i... to jest porażka niestety.

      Usuń
  19. Upały wcale nie są takie złe, ja tam większość czasu spędzałam w domu, nadrabiając 3 sezon "Pamiętników Wampirów" oraz ostatnie odcinki Chirurgów, jedynie wieczorem, około 18 wychodziłam na dwór aby spotkać się ze znajomymi.

    Uwielbiam Easy'ego, a Rose chyba sama nie wie czego chce. W sumie, to dobrze, że raz na zawsze zakończyła swój 'związek'z Adamsem o ile w ogóle można to było nazwać związkiem, ale mimo wszystko mam nadzieję, że jednak będą razem. Ona do Scorpiusa nie pasuje, no! A przynajmniej nie na BrzydUli, bo osobiście kocham ten parring.

    Wygląda na to, że u Jamesa i Sereny wszystko powoli wraca do normy. Nalezy im się po tym, co spotkało ich w szóstej klasie. To była taka piękna miłość, ale... brakuje mi szatańskich planów Lily. Pojawi się tu jeszcze?

    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam opowiadania o nowym pokoleniu! A James i Serena podbili moje serce. Przez kilka dni z przyjemnością czytałam twoje opowiadanie, poznając ich historię. Mam nadzieję, że Jamesowi i Serenie się uda, a co do pozostałych par... Jakoś tak ci wszystko wychodzi i jestem po prostu zadowolona (a oto naprawdę czasami trudno :D). W najbliższej przyszłości się mnie nie pozbędziesz, bo zamierzam zostać czytelniczką BwH.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie, nie. Informacje wcale nie są długie, skądże. I nie mówię tego z ironią ^^
    Jeśli chodzi o rozdział, bomba. Po prostu. Przeczytałam go już wczoraj, ale nie miałam siły skomentować (ach te moje chęci^^). Bardzo się cieszę, że James i Serena znowu są razem, a przynajmniej odbudowują swoją relację. Ciekawi mnie jak pójdą egzaminy i czy pojawią się dalsze echa w związku z romansem Jamesa z nauczycielką.

    Pozdrawiam,
    mrs-zabini.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Pięknie:) Nie wiem dlaczego, ale bardzo bym chciała, żeby Easy i Rose znów byli razem:)

    Widzę, że u naszej ulubionej parki wszystko gra:) I oby tak zostało;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Chciałabym zakomunikować, że na www.stowarzyszenie-mp.blogspot.com pojawiło się ważne ogłoszenie, dotyczące nowego konkursu organizowanego przez Katlice.
    Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału i pozdrawiam, Scarlett.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zabieram się do tego komentarza i zabieram, aż w końcu stwierdziłam, że teraz albo nigdy. No i jestem. Pewnie nie uda mi się spisać wszystkich myśli, które mam w głowie, ale... Może jakoś się uda.
    Zacznę od tego, że uwielbiam całą atmosferę twojego bloga. Długo staż, masa fanów, ta zwyczajnie niezwyczajna historia - YES, YES, YES. Lubię też twój styl. Niby normalny, a jednak masz to coś. Przekazujesz nam dokładnie to, co chcesz i tego bardzo ci zazdroszczę. ^^
    Jeśli chodzi o samą historię, to nie jestem fanką Jamesa i Sereny. Przepraszam, jakoś główne pary nigdy mnie nie kręcą. Za to uwielbiam Lily, ta dziewczyna jest cudowna, jedyna w swoim rodzaju. I dlatego błagam o więcej Lily. Ewentualnie Rose, irytuje mnie, ale i tak uważam ją za sympatyczną.
    Już wpisuję się do subskrypcji, jakże by inaczej.
    Pozdrawiam i życzę weny. <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytam ten rozdział chyba po raz setny, ale dopiero dzisiaj zaczęłam czytać też komentarze. I skłoniły mnie one do dodania swojego zdania. Rozdział genialny, naprawdę. Mam go w zakładkach i kiedy mam ochotę na coś cudownego po prostu go czytam. A tym co mnie tak chwyta za serce jest scena Easy'ego i Rose.
    Ta para wydaje się nie mieć za wielu fanów. Wszyscy wolą czytać o paringu Rose/Scorpius, za którym ja osobiście nigdy nie przepadałam (wolę Lily/Malfoy) i teraz już wiem dlaczego! Otóż panna Weasley jest przeznaczona Adamsowi! Wiem, ich związek być może jest trochę toksczny, a oni powoli wyniszczają siebie nawzajem...ale to jest piękne! Teraz już dokładnie wiem, co oznacza zdanie "Przeznaczeniem niektórych ludzi jest zakochanie się w sobie, ale nie bycie razem". Easy był pierwszą miłością Rose, a ona jego. Ciągle coś do siebie czują, ale bycie razem jest dla nich za trudne. Dla tego związku oboje musieli by coś poświęcić, ale jeszcze nie są na to gotowi. Oboje jeszcze nie dojrzeli do takiej miłości jaka ich łączy. Ale kiedyś spotkają się po latach, a stare uczucia odżyją i będą jeszcze żyć długo i szczęśliwie!
    A przynajmniej ja to wszystko sobie wmawiam.
    Kocham cię i nienawidzę za ich wątek.
    James i Serena są słodcy i lubię ich, ale scenę z ich udziałem zawsze czytam pod wpływem emocji. Widzę słowa, ale w myślach mam tylko "Więcej Easy'ego!", "Co się stanie z R. i E.?" albo "Ciekawe co Rose robi w tej chwili?" To jest naprawdę straszne! Sprawiłaś że polubiłam Rose! Tą Rose! Rose Weasley!
    Nie wiem czy zobaczysz ten komentarz, w końcu jest już kilka nowych rozdziałów, ale musiałam go dodać. Nie skreślaj tej pary. Ja ją kocham i będę kochać, nie ważne co postanowisz z nią zrobić.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.