3 lipca 2012

Rozdział XXXII: Żałuję


Żałuję, że cię znałam, żałuję, że kochałam,
Bo nie wart jesteś żadnej łzy, nie chciałeś wierzyć im
Żałuję, że cię znałam, żałuję, że ufałam
I powiem to, choć szkoda słów, że będziesz kiedyś sam
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam...

Tego dnia było ciepło.
Słońce świeciło, rzucając na wszystko jasne błyski, które powodowały uśmiechy. Najwyraźniej świat świętował razem z nimi powrót do domów. Większość uczniów kochała Hogwart, lecz wiele osób z wytęsknieniem oczekiwało na wyrwanie się ze szponów szkolnej codzienności. Około południa do Hogsmeade zaczęły się schodzić rzesze uczniów. Pojedynczo albo w grupkach, ale wszystkich łączyły duże, wyładowane walizki i klatki z ukochanymi zwierzakami. 
- Znalazłam wolny przedział! - krzyknęła Elizabeth, przepychając się w kierunku milczącej Sereny. Wilson kiwnęła  głową, jednocześnie czujnym spojrzeniem ogarniając peron. Nie chciała się z nim spotkać, chociaż była realistką i wiedziała, że prędzej czy później spojrzy w te orzechowe oczy i będzie musiała udawać, że nic się nie stało. 
- Chodźmy - wykrztusiła z siebie, walcząc ze łzami.
Lizzy kiwnęła głową, badawczo przyglądając się przyjaciółce.
- Elizabeth, ile razy mam cie przekonywać, że nic mi nie jest? - spytała po chwili Serena. - Czuję się dobrze, naprawdę  - dodała, widząc niedowierzające spojrzenie.  - Zresztą, chodźmy już, bo ktoś nam zajmie ten przedział.
Ruszyły, przepychając się przez morze uczniów.
Na miejscu powitała je naburmuszona Rose i rozczochrana Gloria, która przeczesywała palcami swoje jasne włosy.
- Podróżujemy wszystkie razem? - W głosie Sereny słychać było zdziwienie.
- Tak - odpowiedziała krótko Rose, odkładając swój bagaż na półkę. Na twarzy dziewczyny widać było ani śladu po wczorajszej złości. Wydawała się spokojna, a jednak coś w jej twarzy wyraźnie mówiło, że skryła wszystkie emocje pod maską opanowania.
Wilson cicho westchnęła, patrząc po kolei na trzy dziewczyny:
- To jest zupełnie niepotrzebne, wiecie? 
Żadna nie odpowiedziała.
Gloria usiadła przy oknie, uparcie wpatrując się w szybę. Elizabeth zajęła miejsce przy drzwiach i pospiesznie zajęła się kartkowaniem Nastoletniej Czarownicy.  Rose stała na środku z niezdecydowaną miną.
- Rose, idź na spotkanie prefektów - powiedziała Serena, przygryzając dolną wargę i patrząc w brązowe oczy. - Myślę, ze ja też powinnam pójść.
- Nie! - krzyknęła Elizabeth, upuszczając czasopismo.
-Daj sobie trochę czasu - zaprotestowała Gloria swym jedwabistym głosem.
- Czasu? - powtórzyła Serena, lekko kręcąc głową. - Ale na co? Nie potrzebuję czasu.
- Myślę, że jednak potrzebujesz. - Głos Rose był nadspodziewanie miękki. - Poza tym zrozum wreszcie, że my się o ciebie martwimy. 
- To nic takiego - wyszeptała Serena, a na jej ustach zagrał nikły uśmiech - To żadna tragedia, a  złamane serce to częsta przypadłość na tym świecie.
- Niestety - dodała, teatralnie wzdychając Lizzy, powodując swoją wypowiedzią śmiech pozostałych dziewczyn.
- To ja idę - wymamrotała po chwili Rose, robiąc krok w stronę drzwi. 
Wcale nie miała ochoty rozstawać się z dziewczynami. Czuła, że jest potrzebna Serenie, że powinna z nią zostać i bez względu na to, co mówi trwać przy niej z przyjacielską troską. To było najlepsze i chyba jedyne, co mogła zrobić.
Rozejrzała się po wąskim korytarzyku pociągu i momentalnie zamarła.
Zacisnęła usta, uniosła podbródek i stanęła na środku, nie ukrywając swojej wściekłości.
- Miło wiedzieć, że niektórzy spędzili ostatnie godziny w Hogwarcie, nie na pakowaniu, tylko na raczeniu się wątpliwej jakości trunkami  - rzuciła lodowatym tonem w kierunku trzech chłopaków idących z prawej strony. Wszyscy mieli na sobie pomięte szaty, zmrużone oczy i nieszczęśliwy wyraz twarzy.
Najwyraźniej znaleźli wolny przedział, bo w rękach nie trzymali nic oprócz kilku otworzonych butelek.
- Rose, ciebie też miło widzieć - rzucił  w odpowiedzi James, lekko dotykając swojej skroni. - Jeśli to nie problem, to mów ciszej - dodał.
Zmrużył lekko oczy, próbując zmobilizować swój mózg do pracy, co było nie lada wyczynem, ponieważ wczoraj wpił trzy, nie cztery butelki Ognistej. Zmarszczył brwi i spróbował uporządkować natłok myśli.
Serena.
Natłok myśli minął podobnie jak alkoholowe zamroczenie. Odzyskał trzeźwość umysłu i zdolność logicznego myślenia.
Serena. 
W jednej chwili wszystko się zmieniło. Miał wrażenie, że świat się zatrzymał.
Serena.
Poczuł ucisk w piersi, gdy przypomniał sobie wczorajszą wizytę siostry. Na jej twarzy nie gościła żadna cwana mina, a w głosie nie było słychać fałszu. Najwyraźniej chociaż raz wykazała się szczerością. Jednak w tej chwili nie potrafił tego docenić; w jego myślach gościła jedynie i nieprzerwanie Serena. Co on najlepszego zrobił? Oszukał ją, zdradził w najokrutniejszy ze wszystkich sposobów i bezlitośnie wykpił.  Odpłacił jej okrucieństwem ze bezinteresowną miłość i dobroć. Zniszczył wszystko, całą magię ich miłości, szczęścia i leniwych marzeń o lepszym jutrze.
Wziął głęboki oddech i z udawanym spokojem popatrzył na Rose. Teraz zrozumiał, co oznacza  powaga, zaciśnięte usta i pogarda doskonale widoczna w jej oczach. Ona go potępiała. Zapewne miała rację. Był zwykłym gnojkiem; dupkiem, który zniszczył coś wspaniałego. Jednak stojąc na środku korytarza, rudowłosa dziewczyna najwyraźniej chciała zademonstrować jeszcze jedną rzecz. Niedostępność. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ona blokuje dostęp do niej. Nie zamierzała mu pozwolić na rozmowę ze swoją przyjaciółką. Nie mógł się jej dziwić; nie chciała jej sprawić jeszcze więcej bólu. Jednak nie widziała jak powiedzieć, że to nie tak, że mają jeszcze szanse, że musi z nią porozmawiać, że prawda wygląda inaczej.
- Rose...  - Zrobił krok w jej kierunku, a stojący za nim Easy i Ryan wymienili zdezorientowane spojrzenia. James nie zwrócił jednak na to uwagi, całkowicie pochłonięty próbą nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z kuzynką. - Rose, przesuń się - powiedział cichym, ale stanowczym tonem.
Weasley nawet nie drgnęła, nie spuszczając spojrzenia z twarzy kuzyna.
-Nie rozumiesz, że wszystko się wydało - odpowiedziała chłodno po dłuższej chwili. - Zniszczyłeś ją. Przez ciebie stała się swoim cieniem i nie przypomina dawnej, pełnej życia Sereny. Powinieneś być z siebie zadowolony. Przy okazji pewnie jesteś zadowolony, że posłuchała ciebie i przez tyle miesięcy ukrywała przede mną wasz związek. - Głos Rose wyraźnie zadrżał, a James popatrzył na nią z zaskoczeniem. Stojący z tyłu Easy chciał do niej podejść, ale dała mu znak ręką, by tego nie robił. - Masz mi coś do powiedzenia, kuzynie? - dodała szyderczym tonem, a w jej głos słychać było również ironię, gdy przypomniała mu o ich pokrewieństwie.
Nie odpowiedział, zaciskając dłonie w pięści. Wziął głęboki oddech i popatrzył błaganie na niewzruszoną  twarz kuzynki.
- Proszę, Rose - wycedził przez zaciśnięte zęby, jednak dziewczyna tylko pokręciła głową.
- Stary, daj spokój - wtrącił milczący do tej pory Ryan, ale Potter nie zwrócił uwagi na słowa przyjaciela.
Uparcie wpatrywał się w drzwi, obok których stała Rose z upartą miną. 
Nagle zupełnie niespodziewanie z przedziału wyjrzała Elizabeth, a na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, gdy zobaczyła Rose i stojącego nieopodal Jamesa z wojowniczą miną, za którym znajdowali się niezbyt przytomni Ryan i Easy.
- O co chodzi? - spytała nerwowo, a  James wykorzystał niepewność dziewczyny i zrobił krok do przodu,  aby rozsunąć szerzej drzwi. Elizabeth cofnęła się krok do tyłu i rzuciła zdezorientowanej  Serenie pokrzepiające spojrzenie.
- Witaj, Sereno - powiedział James, napotykając karmelowe tęczówki, które po raz pierwszy miały nieodgadniony wyraz. Dziwne, ale odczuł przykrość z tego powodu. Miał wrażenie, że to było najgorsze w tym wszystkim. - Musimy porozmawiać - dodał, a ona tylko kiwnęła głową.
- Lizzy, Glorio, mogłybyście nas na chwilę zostawić? - poprosiła zmęczonym głosem, a Gryfonka i Puchonka posłały Potterowi wrogie spojrzenia, jednak po chwili posłusznie wyszły. - Słucham - powiedziała cicho, tak chicho, że musiał nachylić się w jej kierunku, aby nie uronić żadnego słowa.
Zawstydzony jej łagodnym tonem spuścił wzrok.
Zrozumiał.
Mógł jej wszystko wytłumaczyć, powiedzieć, ze to nie tak i że kocha ją jak nikogo na świecie, przepraszać za swoją głupotę, kajać się nad własnymi błędami, ale to i tak niczego nie zmieni. Ona już zdecydowała. Wybrała. I nie zamierzała zmienić swojej decyzji.
- Przepraszam - wykrztusił z siebie, patrząc na twarz ukochanej.
Zrobił krok do przodu; nie cofnęła się. Zbliżył się do niej, a na twarzy miał wypisane poczucie winy.
- Przepraszam - wyszeptał z ustami przy jej wargach.
Nawet nie próbowała się opierać. To była magia. Ich magia. Nie było sensu się przed nią opierać. Zresztą po co? Chciała mieć w pamięci wspomnienie. Takie, które mogłaby  przechowywać w swej pamięci  i łudzić się nadzieją, że choć cząstka jej snu istniała naprawdę.
Przez chwilę pragnęła coś powiedzieć, ale żadne słowa nie chciały jej przejść przez zaciśnięte z emocji gardło.
Mogła żałować wszystkiego, lecz nie tego. Ta chwila była szczera i choć jedna sekunda wieczności należała do nich.
Uniosła podbródek i pocałowała go.
Zareagował natychmiast. Przytulił ją do siebie, wplótł ręce w jej włosy i zaczął całować.
Skończyło się udawanie, nastała rzeczywistość, ale co z tego? Nadal byli idealnie dobrani. Nadal się rozumieli. Nadal coś ich łączyło. Nadal mieli szansę, ale czy na pewno? 
- Wystarczy - szepnęła w pewnym momencie. Wyplątała się z jego objęć, nie zważając na to, że każda cząstka jej ciała reagowała na jego dotyk. - Wystarczy na teraz i zawsze - dodała, biorąc głęboki wdech i odwracając się w drugą stronę. Nie chciała, by dostrzegł jej łzy. 
- A więc to koniec - powiedział, patrząc na podłogę.
- Niestety - odpowiedziała cichutko.
- James...
- Serena....
Zaczęli po chwili równocześnie, patrząc na siebie ze zdziwieniem.
- Mów pierwsza.
- To nic ważnego - rzuciła, machając ręką. - To naprawdę nic ważnego.
- Skoro tak twierdzisz... - rzucił na pozór obojętnym tonem, wychodząc. Nie dostrzegł swoich przyjaciół stojących obok koleżanek Sereny. Wszyscy czekali na wynik rozmowy. On udał się jednak się w drugą stronę, a w głowie miał tylko jedną myśl.
To koniec.
***
Dla jednych koniec to dla drugich początek.
Angelique Zabini patrzyła na młodą, bo zaledwie trzynastoletnią Ślizognkę z wyrazem wściekłości. Na twarzy dziewczynki nie widniała już buta czy pycha. Ich miejsce zajął strach wraz z przejmującym lękiem. Nie trzeba było się wysilać, by się domyślić, że niezadowolona mina Angelique nie zapowiadała niczego dobrego.
- Jesteś tego pewna? - spytała z nietypowym dla siebie napięciem. 
Chociaż na jej twarzy nie poruszył się żaden mięsień, to złość niemal z niej promieniowała.
- Ja... - za jąkała się dziewczynka, niepewnie rozglądając się po przedziale, gdzie siedziały najładniejsze i najpopularniejsze dziewczyny z Slytherinu. Żadna z nich nie wykazywała jednak chęci wtrącenia się w rozmowę. Mała uniosła lekko trzęsącym się podbródek i zaczęła cienkim głosem: - Ja to na pewno słyszałam...
Angelique zacisnęła dłonie w pięści. Długie, ostre paznokcie wbiły się w jej delikatną skórę. To bolało. Bardzo, ale nie na tyle, by wyprostować palce i ruszyć dalej. Potrzebowała czegoś więcej, czegoś bardziej...
Machnęła ręką w stronę wyprostowanej dziewczyny, dając tym samym znak, by mała wyniosła się jak najszybciej z przedziału i rozejrzała się po przedziale. Kilka twarzy wpatrywało się w nią z zaciekawieniem. Zazwyczaj była zadowolona ze swojego prywatnego fanklubu gotowego ją wielbić w każdej chwili. Tylko czy potrzebowała ich równie mocno w tej chwili, gdy zaczęła obumierać od wewnątrz?
- Zajmijcie się czymś, natychmiast - warknęła, a w przedziale zaszumiało od pospiesznie otwieranych czasopism. Nikt nie chciał się narazić i z członka elity stać się szkolnym popychadłem. Ryzyko było zbyt wielkie i nikt się ne chciał na nie narazić.
Prawie nikt.
Jedna dziewczyna wywróciła tylko oczami i z pewnym siebie uśmieszkiem popatrzyła na Angelique. Jasne blond włosy, które miękkimi falami spływały na jej szczupłe ramiona. Ciemnobrązowe oczy o owalnym kształcie miały w sobie coś kociego, co często podkreślali liczni adoratorzy Ślizgonki. Carmella DeLongpre przechyliła lekko głowę, a na jej ustach zagrał uśmiech.
- Co się stało? - zapytała, a Angelique tylko zacisnęła usta. Nie zamierzała się dzielić swoją porażką; upokorzeniem, którego nie mogła znieść, nawet z Carmellą, która na pewno by jej wysłuchała i doradziła. Pogadałaby sobie szczerze i nikt by się o tym nie dowiedział. Pod tym względem Carmella była bezkonkurencyjna. Ładna, powszechnie uważana za głupią, tak naprawdę wiedziała, że Expelliarmus to zaklęcie, a nie likier, że blondynkom nie do twarzy w żółtym, jak przygotować kolację na sto osób, czy oczarować najbardziej niedostępnego chłopaka. Ponadto posiadała jeszcze jedną, rzadką zaletę, a mianowicie - lojalność. Ciężko ją było sobie zaskarbić, ale równie trudno stracić. Gdyby Angelique nazywała swoje koleżanki przyjaciółkami, to Carmella chyba najbardziej zasłużyłaby na takie miano.
Mimo to jednak nie zamierzała powiedzieć jej to, czego przed chwilą dowiedziała się od jakiejś smarkatej Ślizgonki. Nikt nie powinien wiedzieć, że jej chłopak to zakochany cudzołożnik, wzdychający do najbrzydszej dziewczyny w Hogwarcie, istnej Brzyduli.
Zacisnęła szczęki, jednocześnie uśmiechając się lekko.
- Wszystko dobrze - zapewniła stosunkowo łagodnym tonem.
Carmella otworzyła lekko usta, dotykając językiem swoich śnieżnobiałych zębów.  W końcu nachyliła się w stronę Zabini i powiedziała ściszonym głosem:
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.
 Angelique  zerknęła na Carmellę, która ze stoickim spokojem otworzyła jakieś czasopismo i zawzięcie je kartkowała,  próbując znaleźć coś wartego uwagi. Najwyraźniej uznała, że spełniła swój obowiązek i miała rację. Jednak nikt nie pozna jej słabości. Nikt. Nie miała zamiaru na to pozwolić. Zacisnęła dłonie, próbując się uspokoić. Po chwili oddychała już niemal równomiernie; odzyskała panowanie nad sobą.
Wstała, podeszła do drzwi i nie oglądając się na swoje towarzyszki podróży wyjrzała na korytarzyk. Znieruchomiała, dostrzegając ciemnowłosą dziewczynę o wykrzywionej smutkiem twarzy i rozpaczą w oczach ukrytych za grubymi szkłami okularów.
Angelique parsknęła cicho, zamykając za sobą drzwi i zbliżyła się do dziewczyny, która z zadumą wpatrywała się w szybę.
- Chyba musimy porozmawiać. - Gryfonka drgnęła. Wydawała się być jednak bardziej zdziwiona aniżeli przestraszona. Kiwnęła głową i odwróciła się, stając twarzą w twarz z Angelique.
- Słucham - powiedziała cicho Serena.
- To ja mam prawo do pytań, nie ty - stwierdziła agresywnie Ślizgonka. - Poza tym nikt cię nie nauczył, że nie spotyka się z zajętym chłopakiem?
Zaskoczona Wilson gwałtownie zamrugała, a na jej  szyi pojawiła się pulsująca żyła. Najwyraźniej to była jeszcze jedna sprawa, w której James ją okłamał. Kolejna cegiełka w ruinie własnych marzeń. Powinna się tego wcześniej domyślić. Taka dziewczyna, jak Angelique, na pewno nie potrzebowała pomocy. Na jej twarzy niemalże wyryto siłę i niezłomność charakteru. Dumnie uniesiony podbródek wyraźnie świadczył o uporze. Najwyraźniej Ślizgonka oprócz oszałamiającej urody posiadała również niezłomny charakter.
- To nie do końca tak - wydusiła z siebie po chwili.
Na twarzy Angelique pojawiło się pobłażanie.
- Oczywiście, że to nie tak. Chyba nie myślałaś, że ktoś taki jak James mógłby się nagle zakochać w takiej brzyduli jak ty?
****
Kolejny rozdział za nami. Pierwszy w tym roku. Dobry, niedobry - sama już nie wiem. Błędy sprawdzałam chyba z sześc razy aż mnie oczy bolą. Ponadto pewnie zauważyłyście, że bardziej skupiłam się na głównych bohaterach. Teraz i przez najbliższe rozdziały już tak będzie, jako że wcześniej dosyć dużo miejsca zawierały wątki poboczne, ale nie martwcie się - o nikim postaram się nie zapomnieć.
Poza tym powinnam zacząć się szykować na jutro do szkoły, a tak bardzo mi się nie chce.  Brrr, najchętniej poleniłabym się jeszcze kilka dni. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że mam już za tydzień ferie. Musze się wtedy jednak poduczyć i obiecałam sobie napisać wprzód kilka rozdziałów. Poza tym oglądałam wczoraj Miłość na wybiegu, która okazała się zadziwiająco dobrym filmem. Chyba zaczynam doceniać polskie kino.
Poza tym przepraszam osoby, u których mam zaległości w rozdziałach, zwłaszcza shexwantsxrevenge, Nadeine  i Lady Gloom - nadrobię wszystko, obiecuję.
Zainteresowanych bądź nie informuję również, że w tym tygodniu powinien się pojawić rozdział na ŻLE.
Pozdrawiam.
P. S. Nawet nie sądziłam, że tyle osób również kocha Pamiętniki Wampirów.

17 komentarzy:

  1. Alex vel Nicky25 lipca 2013 16:48

    Czyżbym była pierwsza? Łał, no nareszcie. Na samym początku chciałabym się przedstawić – Alex vel Nicky jestem i w brzyduli w hogawrcie zaczytuję się od niedawna (jakieś dwa dni, dokładnie) i muszę powiedzieć, że to opowiadanie całkowicie mnie oczarowało, głównie przez fabułę oraz jej oryginalność.Na Onecie jest kupa blogów o nowym pokoleniu, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim blogiem. Oryginalność to chyba twoje drugie imię, co?Strasznie podoba mi się postać Sereny. Co prawda, nie jestem do niej podobna (w przeciwieństwie do wielu Twoich bohaterów), ale spodobało mi się, że w pierwszym rozdziale nie zaczęłaś pisać o tym, jaka jest piękna i cudowna, jak to w większości opowiadaniach bywa. Napisałaś krótko i na temat, że dziewczyna lubi takie i owakie ,,kreacje” i to mi się podoba. Nie jest kolejną ,,piękną i powabną kobietą, o oczach które przypominają lazurowe morze i coś tam jeszcze”. Szczerze, to nie wiem, co by tu jeszcze napisać. Ogółem, opowiadanie ciekawe i bardzo interesujące. Będę tutaj wpadać od czasu do czasu, czekając na jakąś nowość od Ciebie. A z tymi feriami, również jestem z lubelskiego, i wiem moja droga, co czujesz. Dwa tygodnie temu przyszłam do domu z myślą o wolnym i pobudkach w samo południe, a tu proszę – tak szybko ten czas minął i nim się obejrzałam ferie mają się ku końcowi (niestety). Pozostaje nam tylko marzyć, że może MEN zlituje się nad biednymi uczniami i ferie przedłuży…?Czy wolno mi zostawić mój adres bloga?Jeśli nie wolno, to przepraszam bardzo i od razu mówię, że możesz ten komentarz usunąć, czy coś…zapraszam Cię do mnie na mrs-zabini.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Och! przepraszam! Nie było mnie tu ponad dwa rozdziały, a to wszystko przez to porąbane półrocze. Ale mniejsza z tym. Rozdział bardzo ładny. naprawdę uwielbiam Twoją Serenę taka równa babka;) Sądziłam że Dominique to taka zapatrzona w siebie księżniczka, a ty pokazałaś ją jako całkiem sympatyczną osobę i sądzę że gdybym „weszła” do Twojego opowiadania nawet bym z nią wytrzymała:)Rozwalił mnie ten tekst że Doris i Remus to jej dzieci:)A mała Nimfadora jest urocza:) Czyżby Jamesa męczyły wyrzuty sumienia? Słusznie.Wcale mu nie współczuję, należy mu się.Pozdrawiam![ostrze-cienia]

    OdpowiedzUsuń
  3. A jeśli chodzi o ferie to właśnie mi się zaczęły:) Krakowskie dziewczę z województwa Małopolskiego bardzo się cieszy:) Skończył mi się szlaban, komputer jest tylko dla mnie (brat wyjechał!) Mam czwóreczki na półrocze, no i będę mogła pospać do południa przez dwa tygodnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. okej, zazwyczaj nie wypominam błędów, ale rzuciło mi się w oczy „To jeden z tych chłopaków obok, których zawsze GŁĘBI się tłum rozchichotanych dziewczyn.” literówka ? :) Szczerze to nie za bardzo spodobał mi się opis Jamesa – ten „oczami Sereny”. Hmm, poza tym, my, Twoi czytelnicy, nie mamy dowodów, że cechy, które wypisałaś, to prawda. Szybko się wszystko rozegrało. Zawsze lubiłam Ginny i jej dorosłe oblicze stworzone przez Twoja wyobraźnie jest dla mnie jak chłodny deszcz w słoneczny, upalny deszcz. Ach, te matki – widzą swoje dzieci w jak najlepszym świetle, podczas gdy wszystkie osoby dookoła w ich mniemaniu je krzywdzą. Uwielbiam takie rozumowanie, Ginny jest doskonałą matką. Naprawdę, czuję, że z tymi kochanymi mamuśkami to będzie afera!Proszę więcej uczuć! Już sobie wyobrażam tą wspaniałą przemianę Sereny! Krótko, krótko! W oka mgnieniu przeczytałam… No cóż, następny niech będzie dłuższy :) Pozdrawiam i życzę dużo weny.P.S. Zadziwiasz mnie, bo bardzo szybko i regularnie tworzysz rozdziały, nie psując swojego stylu! Ja niestety, muszę się wyżalić, straciłam plik z „Czasami Huncwotów” przez awarię komputera… Cztery rozdziały odzyskałam oczywiście z bloga, ale piąty, skończony na 3/4… przepadł…! Cóż, nie będę Ci tutaj truła czterech liter i mam nadzieję, że między Jamesem a Sereną się ułoży… ale niech jeszcze trochę się podroczą. Niech wie, co stracił. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! ;) Rany, jak Ty szybko piszesz te rozdziały! Ale to ekstra, już nie mogłam się doczekać! Ja jestem nie obiektywna, ale uwielbiam Rose. Ok, jest humorzasta i na drugie ma Wredota, ale co z tego skoro jest genialną przyjaciółką.Trochę inaczej wyobrażałam sobie Dominique. W mojej wyobraźni jest raczej podła, odrobinę młodsza i brzydsza, a piękna i słodka jest Vicky, no ale przecież nie wszyscy muszą być wredni. (Może Lily i Rose wyczerpały limit tych wrednych genów).W każdym razie lubię Dominique. No i jak już skończy z Sereną, to pewnie będziesz musiała zmienić nazwę bloga. ;) A tak szczerze to wcale nie żal mi Jamesa. A niech się męczy ten… ten… (czas skorzystać ze sposobu Ginny) ta osoba, no! Oby Serena tak szybko mu nie wybaczyła.Zawsze lubiłam Ginny i fajnie ją opisałaś. Bo czego to mamuśka nie zrobi, żeby ocalić swojego pierworodnego? ;) Może razem z mamą Ryana opracują jakąś akcję szpiegowską przeciw sympatiom swoich synków? Chciałabym to zobaczyć… ;DCzyli podsumowując świetny rozdział! Naprawdę, masz niesamowity styl pisania. Czytanie to sama przyjemność! ;) P.S.Mi też już się kończą ferie. Kurde, nawet nie zauważyłam jak się zaczęły! Ja chcę wakacje!!!A i muszę Ci bardzo, bardzo, bardzo podziękować! Dzięki Tobie, a właściwie Twojej autocharakterystyce zaczęłam oglądać Plotkarę i po prostu zakochałam się w tym serialu! Jest boski!P.P.SOglądałaś już 12 odcinek 2 sezonu Pamiętników Wampirów? Jest GENIALNY!!! A Damon? Mój cudowny Damon i jego hipnotyzujące oczy? Tego się nie da opisać!Podobno 3 lutego będzie amerykańska premiera 13 odcinka, czyli u nas tak gdzieś 4. Widziałam zwiastun, jest świetny!Ok, kończę, bo ten komentarz zszedł na zły tor. ;) Buziaki! ;*[z-dziennika-rose-weasley]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mogłaś urwać fragment z Sereną w takim momencie? No jak? Okropna jesteś, ale i tak cię uwielbiam xDJames, James, coraz bardziej zaczynam go lubić. No, tak to jest, kochasiu, gdy się zakochasz xD Nie mogę doczekać się jego reakcji na widok „nowej” Sereny.Dominique wydaje się być naprawdę sympatyczną postacią. Jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad jej osobowością, a ty ją bardzo dobrze przedstawiłaś :D A ten fragment, w którym Serena opowiada Isabelli o Jamesie… Rany, miłość jest ślepa, serio :D Ona chyba widzi w nim tylko same zalety, prawda? I nadal chce go bronić… Ale taki urok tego uczucia ;dMarissa rozchwiana emocjonalnie? O ranny julek, rozwaliło mnie to xD Tak, Demelza ma się czego bać xddBardzo, bardzo, bardzo dobry rozdział i ty o tym dobrze wiesz ;dPozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dominique pewnie teraz ukaże światu piękno drzemiące w Serenie. Zabrzmiało to zbyt teatralnie, ale nie wiedziałam, jak to ująć. xd Dobrze, że Serena ma takie przyjaciółki jak Rose, zawsze w pogotowiu. A James… miał chłopak szczęście, że się powstrzymał! Chyba bym go zabiła, gdyby przespał się z Natalie. Jak jest zakochany w Serenie, to niech robi wszystko, żeby mu przebaczyła, a nie! ;d Bo niedługo pewnie Serena będzie się cieszyć większym powodzeniem… prawda? ;> Na iitv Pamiętniki… są już z napisami, ale niestety nie miałam okazji jeszcze ich obejrzeć. Mam nadzieję, że niedługo to nadrobię… Pozdrawiam. ;) )

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż… czytnęłam jakoś te dwa rozdziały i muszę powiedzieć, że całkiem, całkiem. Choć, jak dla mnie brakuje akcji. Dodaj jakiś czarnych charakterów, bo coś u nich za sielankowo. Ale wracając do treści… Zabini jak zwykle idiotka, wolę już jej narwanego brata. Rose – siła inteligencji, choć ta krótka bluzka do niej nie pasuje. Natalie, żeby tutaj brzydko nie przekląć zachowuje się, jak dziewczyna do towarzystwa, której ciało krzyczy: „Weź mnie, jestem łatwa!” Serena, no cóż wzbudziła u mnie więcej sympatii, James jest uroczy, Ryan to głupek. Easy to no cóż… marzyciel. Ogólnie całkiem nieźle, pisz dalej i się rozwijaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. Elfaba melduje swoją obecność :) Notka jak zwykle cudownie cudowna :) Nawet nie wiesz jak milo się czytało o pomijanej zazwyczaj Dominique :) Bardzo ładnie ją kreujesz. Ale myślę, że Serena jest zbyt naiwna szczególnie w momencie jak opowiadała o Jamesie. A może to James jest taki idealny? Czekam na news z nieukrywaną niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No i Serena wyjdzie nam zapewne jak Miss. Piękna i śliczna. W sumie szkoda mi Jamesa, ale ma to na co zasłużył. Kto mu kazał oszukiwać dziewczynę? Nikt. Więc teraz niech trochę pocierpi, a jak pocierpi to nic mu się nie stanie. Zdrowszy będzie jak ja to twierdzę. Przepraszam, że komentarz bez ładu i składu ale śpieszę się, a zależy mi na wypowiedzeniu swojej opinii nim zniknę w książkach. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooooooch! Siostrzane rozmowy… Też czasem mnie przeraża fakt (mimo braku siostry -.-) że bliskie mi osoby tyle potrafią ze mnie wyczytać. To pewnie barwna mimika lub… Hm, głośne wzdychanie, co przed chwilą udowodniłam, że potrafię.No, aleeeeeeee…! Toż to jest po prostu… Ooooch :D …Jakoś średnio, średnio mi ta Natalie przypadła do gustu. Ty, no niby czytając jej opis mogłabym powiedzieć, że kogoś (nie, wcale nie mnie, wcale) przypomina, plus fakt, że kto, będąc nawet przyjaciółką, nie chciałby pocałować Jamesa! No i chwali jej się to, że nie naciskała. Nie była jakaś wzdychająco-oburzono-napalono-znieważona i wyzywająca, tylko… no, inna taka :D Więc załóżmy, że jej to wybaczę, hehe. Lubię Rose, Rose, Rose jest fajna! I wymyśla fajne rzeczy i JA JUŻ CHCĘ EFEKT TEJ METAMORFOZY :D A u mnie nowość jutro zapewne, albo we wtorek.Buziammtentacula.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. I znów ja na szarym końcu. ;) ) Ale od początku:Rozdział jest wspaniały, naprawdę. Świetnie opisałaś emocje głównych bohaterów, ich uczucia w stosunku do siebie. Najbardziej jednak spodobała mi się końcówka, a mianowicie rozmowa Ginny i Demelzy. Ech, Ginevra nawet nie ma pojęcia, jak się myli. Szkoda mi Sereny, bardzo mi jej szkoda. No ale teraz już mniej więcej wiem, co się będzie działo *szeroki uśmiech* Wiedziałam, że w końcu Brzydula się zamieni w pięknego motylka, tylko nie miałam pojęcia kiedy. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Chciałabym, aby ktoś porządnie ukręcił Jamsowi nos. Nie lubię Natalie, zachowuje się jak jakaś tania pani do towarzystwa. Nie rozumiem jej podejścia do ich domniemanej i wybujałej przyjaźni. Takie zachowanie mnie odrzuca. Ale zastanawia mnie zaciekawienie wobec niej, które pojawiło się u kuzyna Jamesa. Coś może z tego wyjść, tylko niech zostawi najstarszego Pottera w spokoju! Natalie, nie kuzyn. (Wybacz, zapomniałam, jak się nazywa.)W każdym razie mam taką uwagę. Jeżeli piszesz jakieś zdanie i oddzielasz je wyrazem „który”, musi być przed nim przecinek. To wiesz. Ale jak oddzielasz to wyrazem np. „obok którego”, „za którym” przecinek musi być przed obok i przed za, ponieważ to tak jakby jedno wyrażenie.Cóż, to na tyle. Pozdrawiam cieplutko,

    OdpowiedzUsuń
  13. Ochoho , ciekawe jak Serena będzię wyglądała po tych wszystkich ‚radach dotyczących mody ‚ ( ja na jej miejscu modliłabym się aby przeżyć ) . Nie mogę oprzeć się wrażeniu , że matki Jamesa i Ryana są przewrażliwione… W końcu Ryan sam sobie zasłużył na pare wyjców . Pisz szybko następny rozdział i nie zapomnij mnie powiadomić ! ( bo inaczej się obrażę ;3 ) Papatki xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaa, zaczytałam się w Twoich wcześniejszych rozdziałach i normalnie chyba zacznę kopiować wszystkie najlepsze fragmenty i gdzieś sobie wklejać, bo niektóre są wręcz genialne :3Przy okazji u mnie nowa notka.tentacula.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Część druga podobała mi się znacznie bardziej, co nie znaczy że pierwsza mi się nie podobała. Po prostu przez chwilę bałam się, że James ulegnie Natalie i chyba bym go za to zabiła. Na szczęście (jego szczęście) okazał się… wierny(?), zdecydowany i w pewien sposób wreszcie pokazał, ile Serena dla niego znaczy. Szkoła jest straszna, prawda? Ferie skończyły się ledwie trzy dni temu, a już nie pamiętam jak to było spać do południa. Zresztą zleciały szybko, bo cały czas oglądałam Pamiętniki i cóż mogę powiedzieć poza tym, że Damon jest niesamowity, przystojny i uwielbiam wszystkie jego „teksty” i miny ;DJuż jutro pojawi się nowy odcinek, w piątek w nocy może już będą napisy… Aż nie mogę się doczekać ;DZrobiłam sobie przerwę w pisaniu i na dzień dzisiejszy wątpię, czy do niego wrócę. Zastanawiam się tylko czy przedstawić Wam dalsze życie bohaterów, takie jakie ja sobie je wymyśliłam? Co o tym sądzisz?Lecęęę, fizyka czeka ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Wstydzę się swoich czynów. Tak zaniedbałam czytanie blogów! Ale na szczęście wszystko nadrobiłam. Sto razy powtarzałam, że ten blog jest fantastyczny. Tak mi szkoda Sereny, na ogół nie lubię takich naiwnych postaci, ale ona jest urocza. :) A mała Lily jak zwykle wspaniała xdd Jak Serena i James nie będą razem to was zamorduję po prostu :D To taka perfekcyjna para :3 [rude-potter]

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu znalazłam to pół godzinki, żeby uczciwie przeczytać ten rozdział. Nie umiem czytać ich szybko, bo to jakby odbierać sobie przyjemność. Chciałabym mieć Twoją staranność pisania. Chodzi mi o wspaniałe opisy i sytuacje, które wciąż mnie zaskakują. Niesamowite…. Przepraszam, znowu nie na temat. Trafnie opisałaś relację między Sereną i jej siostrą. Ja mam często zaciągi do wybielania lub oczerniania, a Ty to tak wypośrodkowałaś. Serena przechodzi przemianę? Wow, jestem ciekawa miny Jamesa. A propos, fajnie, że w końcu nie ma ochoty na seks. Hi hi hi… Zaskoczyła mnie rozmowa Ginny i mamy Ryana, tak gładko przechodzisz ze świata nastolatków do świata dorosłych. Dziękuję za ‚klepnięcie’. Z pewnością to dla mnie duże wyróżnienie, bo może już zauważyłaś, że bardzo zależy mi na Twoich opiniach. ^^ Kończę już, bo mam jak zwykle dużo nauki… Pozdrawiam i śle uściski! xD

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.