6 marca 2016

Jeden błąd: Prolog: Bez nadziei na świt



Muszę ci coś powiedzieć - powiedzieli jednocześnie, patrząc na siebie ze zdziwieniem. 
Kobieta zaśmiała się cicho, a dźwięk ten brzmiał w jego uszach niczym najpiękniejsza muzyka.
- Mów ty pierwszy - powiedziała, odgarniając do tyłu ciemne włosy i posyłając mężczyźnie radosny uśmiech.

On zawahał się przez chwilę, by lekko kiwnąć głową. Wstał i podszedł do okna, gdzie przez chwilę patrzył na szarą rzeczywistość i próbował znaleźć w sobie siłę, której nagle, w decydującym momencie mu zabrakło. Myślał, że ten moment będzie łatwiejszy niż oczekiwanie na niego. Teraz widział swoją naiwność.
- Ja... My - zaczął, szukając odpowiednich słów. Wziął głęboki oddech, odwrócił się i nie patrząc w jej oczy, powiedział - wracam do żony. To i tak trwa zbyt długo. Ona cierpi przez to, a ja tego nie chcę. Nie zasługuje na ból. Zresztą, to miała być tylko chwila słabości. Pamiętasz? Ale... Ale to trwa do dziś, a nic dobrego z tego nie przyszło. Tylko ból i cierpienie - dodał, podchodząc do niej i delikatnie muskając palcami ciepłą skórę jej bladego w tej chwili policzka. - Wybacz - szepnął, szukając spojrzenia ciemnobrązowych oczu.
Odwróciła wzrok.
Nie była w stanie nic powiedzieć.
Wątpiła, czy może dalej żyć. To bolało zbyt mocno, a wszystko zapowiadało, że to jest jedynie początek, zalążek przyszłości. Kiedyś myślała o tej chwili, ale potem on wciąż do niej wracał. Przekonała samą siebie, że to dobry znak. 
- Rozumiem - odpowiedziała miękkim tonem, który tak kochał. - Rozumiem - powtórzyła automatycznie, przymykając powieki.
Patrząc na nią, mógł tylko nienawidzić samego siebie. Zadał jej ból. Zranił . Rozczarował . Nie zasługiwała na to. Powinna mieć koło siebie kogoś, kto by ją kochał, całował i nigdy nie pozwolił cierpieć. Byłby teraz przy niej i mówił o uczuciach, nie końcu ich związku. Tyle, że tym kimś nie mógł być on.
- Pójdę już - rzucił cicho. - Ona... Ona została sama z małym, więc... rozumiesz - wytłumaczył się niezgrabnie, chociaż nawet w jego uszach nie brzmiało to przekonywająco.
Kobieta kiwnęła głową i podniosła głowę. Musiała, choć przez chwile popatrzeć w jego oczy. Nacieszyć się tym, że choć jeszcze przez chwilę są jej, patrzą na nią z ufnością, miłością i ciepłem. Wiedziała, że to już nie wróci. Nigdy. 
To już ostatnia chwila ich czasu. Koniec kradzionych minut, śmiechu, radości i jej młodzieńczych marzeń o wielkiej miłości.
- Uważaj na siebie - wyszeptała, siląc się na uśmiech.
Popatrzył na nią. Musnął delikatnie swymi wargami jej czoło; dotknął czule ust, które tyle razy szeptały do niego słowa miłości otuchy i odszedł. Musiał. A może chciał?
Ona nie pozwoliła sobie na płacz. Po jego wyjściu stała wyprostowana niczym struna. Nie pozwoliła sobie na płacz, czy szloch, który spowodowałby jeszcze większe zniszczenie jej duszy. A ona nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała być silna, musiała. Miała, dla kogo. Opiekuńczym gestem dotknęła swojego, jeszcze płaskiego brzucha, a po jej policzku potoczyła się łza. Tylko jedna. Na nic więcej nie mogła sobie pozwolić.
Wstała i otworzyła drzwi.
Gdy wyszła na ulicę, uderzyło ją chłodne, londyńskie powietrze. Otuliła się szczelniej, niedbale nałożoną futrzaną etolą i skierowała się w kierunku pobliskiego nieoświetlonego zaułka. Każdemu jej krokowi towarzyszył stukot obcasów. Nie rozglądała się wokół, skoncentrowała na swoim celu.
Ledwie znalazła się w ciemnym zaułku, zacisnęła powieki, a na jej twarzy pojawił się wyraz koncentracji. Po chwili zniknęła z cichym pyknięciem, by nagle pojawić się w Southwick, miejscowości położonej około sto kilometrów od Londynu.
Kobieta zacisnęła dłonie, idąc w stronę dużego domu, w którym jej rodzina mieszkała od pokoleń. Dworek został wybudowany w stylu barokowym w pierwszej połowie dziesiątego wieku i od tamtej pory kolejne pokolenia zamieszkiwały i pieczołowicie remontowały. Otworzyła drzwi. W dużym holu  było ciemno, a jedynie lekką poświatę dawał duży kryształowy żyrandol zawieszony u podstawy sufitu.
- Panienko! - zapiszczało nagle jakieś dziwne, jakby zdeformowane stworzonko. Mały skrzat dygnął niezdarnie i popatrzył na nią swymi wyłupiastymi oczami. - Pani prosi panienkę do biblioteki.
Kiwnęła głową, rozpinając guziki swojego płaszcza i udając się na spotkanie z rodzicielką.
Przed samymi drzwiami zawahała się. Jednak, gdy tylko pomyślała o pewnej małej istotce, natychmiast zdecydowanym gestem zacisnęła klamkę.
- Cześć, mamo. Witaj, ojcze - powiedziała, podchodząc do rodzicielki i delikatnie całując powietrze obok jej policzka. Kobieta dystyngowanie kiwnęła głową i popatrzyła na swoją córkę, mrużąc z niezadowoleniem oczy.  Nawet nie próbowała ukrywać dezaprobaty. Czarne włosy miała czarne włosy upięte w koczek na środku głowy. 
- Znowu się z nim spotkałaś? - rozległ się lekko zachrypnięty męski głos.
Dziewczyna odwróciła się.
- Nie muszę się wam tłumaczyć - powiedziała twardym tonem.
- Naprawdę, moja panno? - Postawił na stolik szklaneczkę z whiskey, a  w jego ciemnobrązowych, skośnych oczach pojawił się gniew.
- Taeyeon, nie tak ostro. - Upomniała mężczyznę jego żona.- Posłuchaj, kochanie - zwróciła się o córki, próbując się pokrzepiająco uśmiechnąć. - Nie wiem, co on ci obiecuje, ale to się musi skończyć. Natychmiast.
- Już się skończyło - odpowiedziała cicho. - Wrócił do żony. Jesteście zadowoleni?
Starsza kobieta ze zdziwieniem i rozpaczą  spojrzała na swojego małżonka.
- To już koniec... - zaczęła, ale mężczyzna uciszył ją zdecydowanym ruchem ręki. 
- Powiedziałaś mu? - zapytał swoją córkę, a ta odwróciła wzrok, wzruszając ramionami. - A więc on nie wie. Pamiętaj, żeby tak pozostało - przykazał swojemu jedynemu dziecku, które popatrzyło na niego niezrozumiałym wzrokiem. - Nie czas na tłumaczenia, on  nie może się o tym dowiedzieć. To byłby jeden wielki skandal i hańba, a tego byśmy z twoją matką nie znieśli. Pomożemy ci oczywiście, ale masz mu o tym nigdy nie mówić. Zrozumiano?
Młoda dziewczyna spuściła ramiona i ze zrezygnowaną miną kiwnęła głową. Musiała wybrać to, co będzie najlepsze dla dziecka 
Jej i jego dziecka.

________________________
Prolog czegoś nowego, a zarazem potterowskiego. Nie wiem, co będzie dalej, ale nie chcę się poddać. Nie chcę zrezygnować z tego bloga - to jedyne, co uświadomiłam sobie niedawno.

To NIE koniec BwH, tylko czas, gdy postaram się więcej różnorakich tworów publikować na blogu, bo życie jest zbyt krótkie, aby z czymkolwiek zwlekać.

15 komentarzy:

  1. Okeeeej. Przeczytałam. I mi się podoba. :D
    Ale to jest prolog, więc raczej więcej nie mogę powiedzieć. ;D

    A teraz zwrócę uwagę na kilka błędów względem azjatyckiej kultury. :P
    TaeYeon to imię koreańskie, a Cho Chang (bo zgaduję w końcu, że ta osoba to ona :P)jest chinką (张秋). Do tego, TaeYeon jest imieniem raczej kobiecym (mimo, że w Korei to nigdy nie wiadomo, TaeYeon raczej jest uznawane jako imię kobiece ^^).

    Pozdrawiam.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zwrócenie u wagi na imiona :P Jak znajdę chwilę, to je spróbuję jakoś zmienić (chociaż i tak pewnie znowu pomylę chińskie z koreańskimi ^^).

      Usuń
  2. Potterowskiego? To ciekawe, bo na razie nie widać tutaj tego :D Chociaż po zachowaniu rodziny, wnioskuję, że pewnie to jakaś ważna czystokrwista rodzina, skoro byłby wielki skandal. Tylko jaką wymówkę wymyślą? Chyba każde wytłumaczenie może grozić skandalem :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Legilimencja <3
      Ojjj, bo to krótkie jest to i magii mało (chociaż jest skrzat domowy i teleportacja :D ). A ze skandalem masz rację, dlatego cała sprawa będzie stanowić sekret.

      Usuń
  3. Dobrze, że wróciłaś:) jestem wielką fanką twojego poprzedniego opowiadania i nie mogę się już doczekać jak rozwinie się to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, dziękuję za miłe słowa i mam nadzieje, że to opowiadanie również przypadnie Ci do gustu ;)

      Usuń
  4. Cześć
    Uwielbiam to co piszesz i strasznie się cieszę z tego opowiadania. Mam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział :)
    Nowa generacja to zawsze coś nowego więc mam nadzieję, że wyjdzie ci super.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;) Rozdział postaram się dodac, jak najszybciej.

      Usuń
  5. Nie mogę się doczekać kolejnego❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny prolog :) Jestem ciekawa jak potoczą się losy tego biednego nienarodzonego jeszcze dziecka.
    Twój styl pisania jest spójny, logiczny. Widać, że sprawia ci to przyjemność.
    Cieszę się, że nie porzucasz BwH gdyz pokochałam S&J.
    Niecierpliwie czekam na nexty w obu tych opowiadaniach.
    PS. Zakładka bohaterowie jest cudna. Moim zdaniem świetnie dobrałaś postać do Rose.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, zaskoczyłaś mnie. Byłam pewna, ze to nie bedzie pottwrowskie, a tu takiezdziwienie. Najwyraźniej młoda czarownica, pewnie czystej krwi, wdała sie w niezbyt szczęśliwy romans ze starszym od niej facetem. Raczej logiczne było, ze nie skończy sie to dorze, szcZegolnie ze odniosłam wrażenie, ze ona moze nie byc jeszcze pełnoletnia. Musiała go kochać. Ciekawe, co beda mowić o tym dziecku, przecież samo z siebie sie nie wzięło, wiec co wymyśla jej rodzice? Którzy właściwie podeszli do tego jakoś dosc spokojnie, ale zapewnewyrazili swoje zdanie dobitnie juz jakis czas temu... Zastanawia mnie tez, o jakim pokoleniu będziesz pisac. Ciesze skę, ze wróciłaś do bloga, moze nie do Brzyduli, ale ze wróciłaś ;). Zapraszam Cie na nowosc na zapiski-Condawiramurs Jestem ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam pytanie czy zamierzasz kiedyś napisać coś nowego

    OdpowiedzUsuń
  9. Po ponad miesiącu chętnie zadam to samo pytanie... ? ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Heeej, będziesz pisac dalej to opowiadanie? Powiedz tak, powiedz tak ;) czekam :* i zapraszam w wolnej chwili na niezaleznosc-hp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.