22 listopada 2013

Miniaturka: Cena była zbyt wysoka

Uwaga! Spoilery odnośnie przeszłości z Dary anioła: Miasto Szkła
I
Możemy stworzyć lepszy świat.
Mówi zdecydowanie, głos rozbrzmiewa, gdy wszystkie głowy zwracają się w jego stronę. Zapowiada to, czego Clave nie chciało nam dać. Mówi o lepszym świecie. Uwodzi słowami. Dziewczyna koło mnie wzdycha cicho, a jakiś chłopak wychyla się do przodu, aby lepiej słyszeć. W ich oczach widać oczarowanie. Nie mogą się oprzeć jego słowom. Nie tylko oni. Ja też. Nie potrafię się oprzeć brzmiącej w jego głosie obietnicy.


Siła, moc i niezależność. Nie kieruje swych słów jedynie do mnie, a mimo to czuję się wyjątkowa. Nie wiem więcej niż oni, ale przestaje się to liczyć. Zerkam w jego stronę, prostując się.
On spokojnie mówi dalej. Jego jasne włosy błyszczą w słabym świetle, gdy wznosi ręce. Uśmiecha się. Staje się przez to jeszcze bardziej groźny. Nie żartuje. Daje nam szansę, ale wymaga lojalności, która będzie sięgać dalej i obejmować więcej niż zdajemy sobie sprawę.
Kiedyś zrozumieją, że cena była zbyt wysoka.
Tyle, że będzie już za późno.
II
Szkoda, że nie wszyscy rozumieją tyle co ty.
Valentine mówi to po raz kolejny, a ja czuję, że moje serce zaczyna bić szybciej. Policzki pokrywają się rumieńcem. Drzewa nagle stają się zieleńsze, niebo bardziej błękitne niż kiedykolwiek wcześniej. Świat piękniejszy, a lęk przed nieznanym ustępuje tej słodkiej pewności szczęśliwego zakończenia. On stoi obok. To coś znaczy, prawda?
- Gdybym miał więcej takich zwolenników jak ty, sprawy potoczyłyby się dużo szybciej.
- Nie przesadzaj... - Macham lekceważąco ręką, chcąc zmienić temat, ale on mi nie pozwala.
Przystaje i patrzy na mnie uważnie. Gdy widzę, jak unoszą się kąciki jego. Wiem, co to znaczy. Uśmiechnie się, a moje serce zadrży.
- Przy tobie czuję, że mogę zmienić świat, że pewnego dnia obudzimy się w miejscu, gdzie Nocni łowcy dostaną to, co na co zasługują.
Chcę spytać, na co jego zdaniem zasługujemy, ale nie otwieram ust. Nie chcę, aby moje wścibstwo zniszczyło ten moment. Ufam mu. Wiem, że nie podejmowałby walki, nie bacząc na nas. Dba o Nefilim, wszak jest jednym z nas. Sama ta myśl wydaje mi się nieco niedorzeczna. On jest kimś więcej. Kimś lepszym, kto ma plan i nie zawaha się przed jego realizacją. To ktoś, kto zmieni oblicze Clave.
- Na pewno nam się uda - mówię w pewnej chwili.
Odrzuca głowę do tyłu, wybuchając głośnym śmiechem. Rozbawiłam go tym stwierdzeniem.
- Jestem przygotowany na wszystko poza porażką.
Słowa te miały mi towarzyszyć jeszcze kilkanaście lat później.
III
Proszę, pij.
Patrzę na jego piękną twarz, która należy do mnie. Jesteśmy ze sobą związani już na zawsze. Jego jasne włosy, które niczym złoto odcinają się od bieli pościeli, ciemne oczy o nieodgadnionym wejrzeniu i pełne urywanych westchnień usta dające mi coś więcej niż rozkosz. Sprawia, że czuję się bezpieczna, że czuję co znaczy żyć. Ufam mu bardziej niż komukolwiek na świecie. Bardziej niż sobie, gdy próbuję odgadnąć, co on we mnie widzi.
- Muszę? - pytam niczym rozkapryszone dziecko, patrząc na niego spod na wpółprzymkniętych powiek.
Mam nadzieję, że uśmiechnie się, pogłaszcze mnie po włosach i powie, że muszę dbać o siebie, a zarazem o nienarodzone jeszcze dziecko. To jednak nie ta reakcja. Ściąga brwi, wstając. Zakłada ręce na piersi i kręci głową. Widzę, że nie jest zadowolony.
- Mogłabyś być bardziej postarać.
Zaciskam wargi, biorąc od niego pucharkiem. Wypijam łyk. Czuję gorzką ciesz na końcu gardła, ale nie krzywię się, zastępując grymas uśmiechem. Sądzę, że to wystarczy, aby wrócił mu dobry humor. Próżny wysiłek. Odbiera ode mnie naczynie i bez słowa wychodzi. A ja? Świat zaczyna wirować, czuję nieprzyjemne ssanie w przełyku i już wiem, że coś jest nie tak. Problemem wcale jednak nie miał być mój mąż, tylko to, co dostałam.
IV
Z przerażeniem patrzę na niego, gdy wchodzi do pokoju. Patrzę na niego, zastanawiając się, kim właściwie jest. Ubranie ma w strzępach. Z kącika ust cieknie mu krew, którą pospiesznie wyciera, wyjmując miecz. Delikatnie dotyka skażonego walką ostrza. Zdobią go rdzawe plamy, które dostrzegam też w jego jasnych włosach. Prawe oko jutro stanie się fioletowe. Mocny cios, myślę, wyciągam rękę, aby dotknąć; spytać, czy boli, ale opanowuję się. Opuszczam dłoń.
- Luke... - zaczynam, chcąc poznać odpowiedź, a jednocześnie bojąc się tego, co usłyszy. Pragnienie staje się przekleństwem, gdy Valentine kręci głową. Powinien wykonać inny gest, nie biernie poddawać się. Powinien... Myśli zastępuje ślepy W jego oczach pojawia się smutek, a może to tylko złudzenie? Wzdycham cicho, mówiąc:
- Wilkołaki. Nie mieliśmy szans.
- Ale może...
Przerywa mi, chodząc po pokoju. Przejeżdża dłonią po gładkim blacie mahoniowego regału. Robi to zwykle, gdy intensywnie się nad czymś zastanawia albo próbuje wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Zupełnie, jakby kiedykolwiek się w takiej znalazł, myślę, co wydaje mi się dziwne. Nie powinnam móc teraz myśleć, mówić i czuć, skoro Luke...
- Nie, dla mnie jest martwy
Niewiele widzę przez oczy pełne łez, ale wiem jedno.
Skoro zrezygnował ze swojego parabatai, jaką mam pewność, że kiedyś nie zrezygnuje ze mnie?
V
Umieram z niepokoju, chodząc po pokoju. Próbuję zebrać myśli, ale kończy się jak zwykle. Rozprasza mnie  coś nieopodal serce, czego nie potrafię nazwać. Zawiniątko w moich ramionach nie przestaje kwilić, a ja nie potrafię go uspokoić. Może nie staram się zbyt mocno? Może wyczuwa moje galopujące tętno, gdy patrzę w niegasnącą czerń jego źrenic? Może czuje, jak wzdrygam się, dotykając jego maleńkiej dłoni? Może widzi strach w moich oczach, gdy odwracam wzrok? Może nie wie nic, a ja jestem zwykłą matką.
- Nie płacz, Jonathanie - szepczę, kołysząc synka. Na chwilę przestaje płakać. Teraz czuję drżenie swoich rąk. Nie potrafię ich zmusić do posłuszeństwa. Odkładam dziecko do łóżeczka, siadając w fotelu obok. Przez pręty widzę jego jasny meszek włosów, usteczka wyginające się w grymas nadchodzącego płaczu, ruch drobnych nóżek, gdy prosi, nie znając słów. Odwracam głowę. Powinnam go wziąć, utulić, powiedzieć, jak mocno go kocham. Nie mogę tego zrobić. Moje ciało buntuje się przeciwko niemu, mojego dziecku. Nie jest mój nie może być, wmawiam sobie, aby sprostać prawdziwe, że fatalna ze mnie matka. Powinnam umieć go pokochać. Nie wstaję, odwracając głowę, gdy rozlega się głośny płacz, który powraca do mnie w postaci echa. To nie jest już łkanie noworodka. To krzyk rozpaczy.
Moja wieczna matczyna porażka.
VI
Snuję się po domu, wypatrując cieni. Szukam ich na meblach, podłogach, ścianach. Każde załamanie światła przykuwało moją uwagę, a najmniejszy szelest powodował drżenie. Oddycham głęboko, ale to nie pomaga. Nadal czuję szaleńczy galop serca w piersi, drżenie rąk i coś najsilniejszego. Strach. Sięga w głąb mnie. Przepala trzewia i zostawia ziejącą pustkę. Wyrwa tkwi dopóki jestem słaba. Będzie aż stanę się inna, silniejsza. Aż stanę się prawdziwą matką.
Pokonuję opór swojego ciała i wstaję. Kilka kroków wystarcza, abym stanęła przed wiszącym na ścianie owalnym lustrem. Gładzę delikatną powierzchnię, ocierając ją z kurzu. Kiepska ze mnie gospodyni, przemyka mi przez głowę. Myśl ta bawi mnie jest jedyną rzeczą, która powoduje uśmiech na mojej twarzy. Wiem już, że nie nadal potrafię się śmiać. 
W tafli widzę swoje ciało od kolan aż do oklapniętych włosów, które dawno zaniedbałam. Nie widzę już tej pięknej wybrednej dziewczyny mającej grono wielbicieli. Ona miała długie włosy. Ja swoje obcięłam serafickim nożem. Teraz sięgają już do ramion. Nie mogę jednak nic z tym zrobić, bo on chowa przede mną ostre przedmioty. Noże, miecze, sztylety. Nie pozwoli, abym robiła sobie krzywdę. Nie rozumie, że sam jest moją trucizną.
Błyszczące oczy w kolorze życia, jak mawiał Luke. Teraz kojarzą mi się ze śmiercią. Gniję od środka, lecz nikt tego nie dostrzega. Rozkładam się, odrywając od rzeczywistości. Puste oczy odzwierciedlają pustą duszę, w której nikt nie mieszka i nikt nie chce ratować. Codziennie rozpadam się, ale wciąż żyję. Próbuję decydować się na ostateczny krok, skończyć, ale nie potrafię.
Jestem tchórzem. 
VII
Jasny błysk światła przebija się przez moje zamknięte powieki. Mrugam gwałtownie, unosząc się na łokciach. Kołdra spada z moich ramion, czuję powiew chłodnego powietrza. Przez moje plecy przebiega dreszcz, gdy unoszę się na łokciach. Zmuszam się do otwarcia oczu i mrużę je oślepiona jasnym blaskiem kamienia trzymanego przez Valentine'a.
- Co ty tu robisz? - pytam. Mój słaby głos brzmi cicho i lękliwie, co nie powinno nikogo dziwić w moim obecnym stanie. Trwam w letargu, bojąc się własnego cienia. Odwracam wzrok, gdy widzę własne dziecko. W lustrze dostrzegam pusty wzrok. Drżę, próbując przetrwać wśród cieni. Dzień staje się nocą, a ja nieświadomie trwam w mroku.
- Przyszedłem do ciebie. - Czuły ton jego głosu nie pasuje do twardej miny. Zaciśnięte usta, ponure spojrzenie i dłoń, która mocno oplata magiczny kamień.
- Nie rozumiem.
- Pij. - To nie jest pytanie. Nie zastanawiając się, co by było gdybym odmówiła, wyciągam dłoń.Ujmuję znajomy puchar. Teraz jest lżejszy - może to złudzenie? Barwa znajdującego się z nim płynu wydaje mi się jaśniejsza, ale nie chcę robić sobie nadziei. To pewnie będzie równie wstrętne. Przemagam się i przechylam naczynie. Przymusowy napój okazuje się jednak inny niż przypuszczałam. Nigdy nie piłam nic, co miałoby podobny smak. Nie gorzki czy słodki, jakby to było łatwe do określenia, tylko tak zniewalająco hipnotyzujący. Dopijam łapczywie, próbując zapamiętać ten smak.
- Co to jest? - pytam niespodziewanie, gdy odstawiam puste naczynie. Ocieram usta.
Przysiada obok mnie i dotyka moich włosów. Gładzi je nim odpowie.
- Nie sądzę, abyś naprawdę chciała wiedzieć.
Mówi, a ja zdaję sobie sprawę, że ma rację.
Czasem lepiej jest nie wiedzieć.
VIII
Wrócę wieczorem - mówi.
Kiwam obojętnie głową, próbując zachować spokój. Moje serce bije w szaleńczym tempie. Boję się, że rumieńcach mam jaskrawe rumieńce. Na Anioła, niech niczego nie zauważy, myślę. Moje prośby zostają spełnione. Mąż ledwo zerka na mnie i przenosi wzrok na dziecko. Twoje dziecko, mówię sobie, ale dusza mnie nie słucha. Chłopczyk siedzi na dywanie. Pozornie bawi się zabawkami, ale wątpię, czy jest do tego zdolny. Nie wiem, jak on może na niego patrzeć. Ja nie potrafię. Boję się, co będzie, gdy spojrzę w niewielkie oczy, które nie są moje ani Valentine'a. Nie znam ich. Nie potrafię pokochać. 
- Zajmij się nim - dodaje ostrym tonem, a ja po raz kolejny kiwam głową. Zwykle to napomnienie powodowało u mnie złość. Teraz jednak zamiast znajomej pustki emocji czuję ekscytację, która porywa mnie niczym rzeka. 
Wychodzi. Śmieję się sama do siebie. Jestem głupia, próbując udawać, czy tak mądra, że dostrzegam własnego geniuszu? Kłamię, bo chcę przetrwać, ale gdy chłopiec unosi ku mnie swoje ciemne oczy odwracam wzrok. Może cena jest zbyt wysoka. Może powinnam się mocniej starać. Może zasłużyłam sobie na taki los. Wiem jednak jedno.
Nie pozwolę, aby dziecko, które w sobie noszę też stało się potworem.
IX
Kim jestem? 
Jestem Nocnym Łowcą, potomkinią Anioła Razjel uchylającą się od swoich obowiązków.
Jestem kobietą uciekając przed mężem, która wie, że nigdy nie zapomni.
Jestem matką. Mam córkę i syna.
Jocelyn Fray. Matka, która nie potrafi pokochać.
_____________________________________
Zgodnie z zapowiedzią coś o innej tematyce - Dary anioła. Miało być strasznie dawno temu, za co przepraszam. Ta historia z założenia miała być taka nieco urwana - to w końcu tylko fragment życia Jocelyn. Jeśli Wam się spodoba, to postaram się publikować więcej krótkich tekstów z różnych fandomów, parringów itp. (odnośnie niemalże wszystkiego co oglądam/czytam).
Hm, pamiętacie, jak pisałam ostatnio o pustce po 1920. Wojna i miłość? Znalazłam na to sposób i jak to się potocznie mówi - wyleczyłam klina klinem, a mianowicie serialem Ratownicy
Co sądzicie o szablonie? Zakochałam się w nim, więc trochę z nami zostanie.
PS Oglądał ktoś finał Czasu honoru? Ja padłam, gdy okazało się, że wszelkie przypuszczenia oraz spoilery to kłamstwa, a fabuła raptownie urywa się i... koniec. 

2 komentarze:

  1. Od dawna czekałam na miniaturkę Darów Anioła i z przekonaniem stwierdzam, że warto było, choć nie do końca oczekiwałam wątku Jocelyn. Tekst bardzo głęboki, dający do myślenia, a przynajmniej takie miałam odczucia. Wciąż piszesz fantastycznie, z niecierpliwością czekam na inne publikacje :)
    Pozdrawiam, Lola
    P.S Jestem jak najbardziej za umieszczaniem tutaj innych, krótkich opowieści ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie spotkałam się jeszcze z żadną opowieścią/miniaturką o Darach Anioła, więc strasznie się ucieszyłam, gdy powiedziałaś, że nad takową pracujesz. Oczekiwałam jej z niecierpliwością. I gdy się już ukazała, to - przyznam szczerze - nie spodziewałam się Jocelyn w roli głównej. Raczej parringu Clary&Jace.
    Dary Anioła znam jedynie z ekranizacji i zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia, jednak słyszałam już od niejednej osoby, że film pomija wiele ważnych kwestii. Kwestii, które wyraźnie odczułam, czytając tę miniaturkę. To chyba znaczy, że powinnam sięgnąć po książkę. I sięgnę... gdy tylko znajdę czas.
    Co do treści - nie mogę uwierzyć, że Jocelyn nie kochała swojego dziecka. Ona - kobieta, która tyle poświęciła dla swojej córki, gdy Valentine ją znowu odnalazł. Ona - tak ciepła, kochająca i troskliwa. Ona - ideał i wzór matki. Nie wierzę, że odrzuciła Jonathana, ponieważ nie był taki, jak oczekiwała. Ponieważ był... inny. Każde dziecko zasługuje na to, by być kochanym, nawet jeśli ojciec pragnie uczynić z niego potwora. Potwór obdarzony uczuciem i nauczony, co to znaczy kochać, nigdy nie będzie zły. Dorastanie bez matczynej miłości, bez ciepła oraz opieki jest katorgą dla każdego i zostawia na zawsze ślad. Trwały ślad.
    Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z tej tematyki i napiszesz więcej miniaturek o DA. Może teraz coś bardziej... romantycznego? ;)
    A szablon jest wręcz cudowny. Taki delikatny, subtelny - idealny. Przyjemnie się na niego patrzy. Oby został na dłużej. ;3
    Co do Czasu honoru, to kiedyś oglądałam, ale zaprzestałam, nawet nie wiem czemu. Więc teraz, nawet gdybym chciała wrócić do jego oglądania, musiałabym zacząć od początku, by być na bieżąco. Ale to może kiedyś.

    Życzę mnóstwa weny! :)

    Pozdrawiam,
    Madem.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.